Ten widok był tak dziwny, że nikt o zdrowych zmysłach, uprzednio nie mając styczności z czymś takim nie mógł by sobie tego wyobrazić. Nastoletnia dziewczynka o różowych włosach przy pomocy tasaka wielkości przeciętnej głowy człowieka, przecina wpół gadającego kruka. Psychopatyczny uśmiech, prawdopodobnie sadystyczne skłonności i szalona osobowość, wyglądała w tamtej chwili jak spragniony krwi morderca z apetytem szakala. Gdy usłyszał jej dziecięcy głos skierowany do niego, ciarki rozeszły się po jego ciele w tempie natychmiastowym. Wyglądała jak człowiek, a szerzyła niepokój i emanowała złowrogą aurą niemal tak samo jak pan tego zamku, demon Hougyoku.
-He, he... - zlizywała dalej pozostałą na ostrzu krew przechylając głowę w bok i nie odrywając od niego swojego wzroku.
-Co to... co to znowu ma być!? - wrzasnął w sobie, a na zewnątrz zostawił sparaliżowaną, przepełnioną strachem twarz. Przerażenie nie pozwalało mu nawet martwić się o córkę, która wciąż znajdowała się w niebezpieczeństwie. Z początku uważał kruka i jego marionetkę za największe zagrożenie dla niej, zmieniło się to diametralnie po przybyciu różowowłosej.
-Czemu jesteś taki cichy, panie ofiaro? - zapytała wyszczerzając zęby.
Przełknął nerwowo ślinę i próbował coś powiedzieć, na początku mu się to nie udawało, więc nabrał trochę nieświeżego powietrza do płuc, póki jeszcze mógł i w końcu dał radę coś z siebie wydusić - Jesteś kontrolowana...?
Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę - Nie - rzuciła bez namysłu.
Z jakiegoś powodu poczuł wtedy promyk nadziei, skoro nie jest kontrolowana to może uda mu się przekabacić ją na swoją stronę, w końcu jakby na to nie patrzeć jest człowiekiem. Zyskałby silnego sprzymierzeńca.
-A więc...! - zaczął wierząc w powodzenie tego co właśnie wymyślił.
-Miałam czekać i poddać cię drugiej próbie, ale stwierdziłam, że twoja psychika ma się już dobrze i, że od razu możemy przejść do tej fizycznej - wyznała z szerokim uśmiechem na ustach niszcząc jego kolejną nadzieję.
-To było oczywiste... cholera, co robić!? - zastanawiał się spanikowany.
-Ty obrzydliwa dziewucho...! - rozbrzmiał nagle wściekły głos kruka, a jego ciała próbowało połączyć się z powrotem w całość.
Gdy dziewczyna to zauważyła, natychmiast imponująco szybkimi ruchami rąk pociapała doszczętnie ciało kruka pozostawiając tylko krwawą papkę. W tamtej chwili sylwetka Yurito zniknęła ze ściany, podobnie jak kontrolowany mężczyzna.
-Iluzja? - zastanawiał się przez chwilę Kazuo i odetchnął z ulgą.
Z dziewczyną było coś więcej niż nie w porządku, widząc kałużę krwi zaczęła śmiać się wniebogłosy. Nawet gdyby miał szansę, czerwonowłosy nie zdołałby teraz uciec przed nastoletnim potworem. Nie miał pojęcia, że na świecie istnieją takie "stworzenia", widział wiele złego i niepokojącego, ale to biło na głowę wszelkie normy. Nigdy nie spodziewał się, że zostanie wystraszony w takim stopniu przez człowieka. I on chciał walczyć z youkai, a nie radzi sobie nawet z ludźmi.
-No to zaczynajmy w końcu tą próbę - oznajmiła powoli idąc w jego stronę.
Przeczuwając, że zaraz doświadczy okropnego cierpienia próbował ratować się na wszelkie sposoby.
-Może się pobawimy...!? - niemalże krzyknął przez z każdą sekundą głośniej bijące serce.
Dziewczyna po usłyszeniu tych słów zatrzymała się i była wyraźnie zdziwiona - Pobawić? Przecież nie jestem dzieckiem - stwierdziła czekając na odpowiedź.
Kazuo widząc zachowanie swojego potencjalnego zagrożenia poczuł, że rozmową może coś wskórać. Słowo ma wielka siłę, wystarczy w odpowiedni sposób ją wykorzystać.
-Chciałbym cię lepiej poznać... - skłamał licząc, że to coś da.
-Dlaczego? Przecież chce ci zrobić krzywdę - powiedziała wyraźnie zainteresowana dalszą konwersacją. W tamtej chwili dziewczynka wyglądała na naprawdę niewinną i zagubioną, tak jakby ktoś wychował ją według swojego widzimisię i pośrednio zmusił do robienia okropnych rzeczy, które w psychice różowowłosej mogą wyglądać zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Nawet zrobiło mu się jej szkoda, zapewne gdyby znajdowali się w innym miejscu i w innej sytuacji próbowałby jej pomóc, ale nie teraz. Nie było na to czasu, musiał szybko znaleźć rodzinę i... nie, wystarczy, że zdoła ich zobaczyć, to będzie aż nadto, a przy okazji spróbuję ich uwolnić.
-... Jak masz na imię? - zapytał z fałszywym uśmiechem.
-Shi! - odpowiedziała energicznie. Wyglądało to tak jakby ktoś pierwszy raz zwracał się do niej w tak łagodny sposób, była uradowana co nie umknęło uwadze czerwonowłosego. Na chwilę zdawała się zapomnieć o próbie, krwi i wszystkim innym, a rozmowa całkowicie ją pochłonęła.
-Shi oznacza śmierć, smutne... ciekawe kto wybrał jej takie imię. -A więc Shi, co powiesz na to żebyś opowiedziała coś o sobie? - przykucnął by nie patrzeć na nią z góry.
-Zgadzam się! I tak mi nie uciekniesz, hihi - odparła zadowolona dziewczyna.
-Możesz zaczynać... - ośmielił ją zaniepokojony ostatnim zdaniem w jej wypowiedzi.
-Hmm... Nazywam się Shi, mam czternaście lat... lubię mordować, zabijać, miażdżyć i kocham widok krwi. I co tu jeszcze... A! Lubię bawić się ze swoimi ofiarami - wyznała, a psychopatyczny uśmiech z powrotem wrócił na jej twarz.
Kazuo poczuł, że sytuacja wymyka się spod kontroli, dlatego natychmiast zadał kolejne pytanie - A pamiętasz coś z przeszłości, jak byłaś mała?
-Z przeszłości...? - zaczęła się zastanawiać przykładając palec do ust. - Jedynym co pamiętam z przeszłości jest pan Hougyoku, który mnie tu przyprowadził, całe życie spędziłam w tym pałacu, tyle wiem - wyznała bez żadnych zahamowań.
-To było oczywiste, że to jego sprawka, naprawdę mi jej szkoda - stwierdził w myślach. - A nie chciałaś kiedyś wyjść na zewnątrz? - zapytał.
-Po co? Tutaj mam wszystko czego mi potrzeba - zdziwiła się pytaniem.
-A nie ciekawi cię co tam jest? - drążył dalej temat.
-A co tam jest? - zapytała tym razem z nieco znużonym wyrazem twarzy. Powoli traciła zainteresowanie rozmową.
-Pomyślmy... na przykład: góry, lasy, morza, rzeki, mnóstwo zwierząt, piękne budowle, olbrzymie niebo i mnóstwo ludzi - wymieniał widząc jak nastolatka jest zachwycona tym co słyszy, choć prawdopodobnie nie wiedziała nawet o czym mężczyzna mówi. - To jak, chciałabyś się tam ze mną wybrać? - zapytał raz jeszcze.
-No dobrze! - oznajmiła entuzjastycznie gotowa do drogi.
Kazuo nieco ostudził jej zapędy mówiąc - Ale najpierw muszę odnaleźć swoją rodzinę, dopiero wtedy będziemy mogli wyjść, wiesz może gdzie jest?
-Hmm... chyba w lochu, ale nie wiem jak tam dotrzeć - wyznała różowowłosa zaczynając coś podejrzewać w stosunku do postawy mężczyzny.
-Rozumiem... a gdzie prowadzą drzwi od następnego pomieszczenia?
-Do pokoju w którym często przebywa pan Hougyoku.
-Hougyoku? - powtórzył w myślach Kazuo. - Shi! Pomożesz mi zabić Hougyoku!? - zapytał błagalnie kładąc jej ręce na barki.
-Zabić? Dlaczego? - zapytała nie rozumiejąc dlaczego prosi o coś takiego. W końcu jeśli kogoś miałaby nazwać ojcem czy rodziną to właśnie Hougyoku, który ją tu przyprowadził.
-Ponieważ porwał moją żonę i dwójkę dzieci zamykając ich w tym zamku, oprócz tego zabił ludzi z którymi tu przyszedłem. Za takie coś nie ma przebaczenia! - przegryzł nerwowo wargę. - Ten drań jest obrzydliwy, okropny, plugawy, paskudny... - zapomniał się wymieniając co chwilę nowe obelgi. - I najlepiej by spłonął w piekle - dokończył z nienawiścią w oczach.
-ZAMKNIJ SIĘ!!!!! - wrzasnęła wbijając mu nagle tasak w prawe ramię.
-AAAAAAAAAAAAAA - krzyknął z bólu.
W jednej chwili wyciągnęła z niego ostrze i zlizując przy tym krew powiedziała - Pan Hougyoku jest wspaniały, nie pozwolę byś tak na niego mówił, czas na próbę! - oznajmiła raniąc mu jedną z nóg by nie próbował uciec.
-Czekaj Shi, to nie tak!! - próbował ją powstrzymać, ale było za późno, przy pomocy swoich z wyglądu wątłych ramion zaciągnęła go do pomieszczenia z którego początkowo wyszła.
Tymczasem Hougyoku przeniósł Isę i dzieci do wcześniej wspomnianego pokoju, gdzie ponownie przykuł ich do ściany w celu obejrzenia końcowych chwil ich głowy rodziny. Nie spodziewał się, że Kazuo wytrzyma więcej niż spotkanie z Shi. Pokój był całkowicie pusty, gdyż właśnie tu ubolewał nad swoją nieszczęśliwą miłością, planował i rozmyślał co zrobić by jego pragnienie się spełniło. Tym razem było inaczej, czuł irytację ciągłymi odmowami wybranki, a jego miłość powoli ulatywała, postanowił dać jej ostatnią szansę, a później zdecyduje co zrobi.
-Ise... proszę Cię, zaakceptuj mnie, a to wszystko się skończy - zapewnił mierząc ją swoim wzrokiem.
Kobieta raz jeszcze podniosła głowę i spojrzała na niego z pogardą - Idź do diabła! - warknęła.
-To oglądaj jak twój mąż ginie!! - wrzasnął wskazując na sąsiednią ścianę na której stworzył wyrwę w czasoprzestrzeni pokazującą widok w pomieszczeniu Shi, gdzie obecnie przebywał Kazuo.
Źrenice czarnowłosej gwałtownie się rozszerzyły gdy ujrzała co się tam działo - Kazuo... - wymruczała nie wierząc w to co widzi.
Yurito zaczęła płakać, a Yuto jako jedyny zachował spokój na widok sytuacji ojca. Hougyoku nie chciał pokazać im tego bezpośrednio gdyż obawiał się, że gdy Ise pozna lokalizację pokoju, w przepływie emocji wydobędzie ostatki swojej mocy i namiesza w jego planie. Aczkolwiek takowej nie pozna gdyż demon upewnił się, że pomieszczenia będą dźwiękoszczelne.
Pokój różowowłosej wypełniony był różnego rodzaju narzędziami do tortur i poodcinanymi częściami ciała wcześniejszych ofiar. Gdy go tam wciągnęła poczuł niecodzienny zapach, odór krwi, zgnilizny i ulatniającej się nadziei. To było okropne, poczuł wielki strach widząc pomieszczenie rodem z horrorów, ale mógł tylko patrzeć. Nie pomagały wierzgania i desperackie próby uwolnienia z sideł demonicznej nastolatki, próbował nawet zaatakować, ale ona bezproblemowo stłumiła ten mały bunt. Wrzuciła i przypięła go do łóżka na którym uwielbiała dokonywać swoich sadystycznych zabaw. Naturalnie nie zadziałały też kolejne próby rozmowy, dziewczyna nawet go nie słuchała. Nagle uśmiechnęła się szeroko co niemal zatrzymało jego serce i rozpoczęła swój szalony taniec. Jęków i krzyków nie było końca kiedy z gracją cięła go po najczulszych miejscach na ciele i zrywała paznokcie zarówno z jego rąk jak i nóg. Później już czuł, że pęka i wraz z pojawieniem się łez, wspomnienia o żonie i dzieciach po raz kolejny całkowicie go dobiły. Znowu coś poszło nie tak, kiedy zadeklarował się, że będzie walczył do końca, znowu coś się nie udało, znowu pojawiła się przed nim przeszkoda nie do przejścia. To było takie frustrujące, że niemal w stu procentach zapomniał o bólu. Dziewczyna całkowicie się wkręciła i zaczęła na zmianę wbijać i wyciągać z jego ciała różnego rodzaju gwoździe, bawiła się rozcinaniem skóry i nie oszczędziła nawet genitali, które zwinnym ruchem uszkodziła. Kazuo czuł, że przechodzi na drugą stronę.
-A teraz wykończę cię przy pomocy zabawki na której bawiłam się z twoim synem, tak uroczo skomlał... - powiedziała przybierając się do odpięcia ledwo żywego mężczyzny.
Słowa dziewczynki niespodziewanie przywróciły Kazuo do świata żywych. I mimo, że nie miał już zbyt wielu sił, z powrotem poczuł te ogromne uczucie nienawiści i złość gdy wspomniano o członku jego rodziny. W jego duszy ponownie rozpalił się ogień.
-Wygląda na to, że koniec zabawy - stwierdził Hougyoku niszcząc wyrwę.
-TYY... TY POTWORZE, TY CHOLERNY PLUGAWY POTWORZE!!! - wrzasnęła resztkami sił Ise. - TY GNIDO!! - wydała z siebie ostatni żałosny ryk na który było ją jedynie stać, głośno dyszała, a dalsze mówienie, a co dopiero krzyczenie wydawało się niemożliwe.
-He he, a teraz pomyślmy co z wami zrobić - zastanawiał się demon śmiejąc się pod nosem. Tego właśnie chciał, ujrzeć ją w całkowitej rozpaczy co sprawiło mu niebywałą przyjemność.
Wtem dało się usłyszeć nagły, głośny dźwięk otwieranych drzwi.
-Co? - zdziwił się Hougyoku gdy ujrzał ledwo biegnącego resztkami sił Kazuo, trzymającego w ręku tasak Shi. Z jego niemalże całkowicie przymkniętych oczu wydobywał się niepowstrzymany gniew który kierował w jego stronę, lecz gdy dotarł już blisko niego, Hougyoku bez problemu pochwycił go w swoją ogromną dłoń tym samym unieszkodliwiając agresora. - Spokojnie, spokojnie Kazuo - powiedział demon będąc pod wrażeniem mężczyzny.
Chwilę później do pomieszczenia wbiegła zdenerwowana Shi, Hougyoku zerknął na nią kątem oka - Przepraszam panie Hougyoku, przymroczył mnie kiedy go odpinałam, już się nim zajmuję! - zadeklarowała pełna obaw.
-Nie rób nic Shi! - zatrzymał ją nieco wyższym tonem by po chwili zwrócić się do czerwonowłosego. - No, no Kazuo, nie spodziewałem się tego, naprawdę mnie zaskoczyłeś i patrz, udało ci się zobaczyć rodzinę - uśmiechnął się Hougyoku.
-Tato!! - krzyknęła Yurito na widok ojca.
-Kazuo... - wyszeptała Ise, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Kochani... - wymamrotał Kazuo, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Do rozmowy wtrącił się Hougyoku - Jestem pod wrażeniem, udowodniłeś, że jesteś coś wart, dlatego pozwolę ci wybrać - wyznał.
Nie wiedzieć czemu, ale te słowa poruszyły mężczyznę, pochwalił go największy wróg, a on poczuł satysfakcję, że jego wysiłek został doceniony.
-Masz do wyboru zabić Ise i odejść z dzieciakami, bądź zabić dzieciaki i odejść z Ise, wybieraj - wytłumaczył z szerokim uśmiechem na ustach.
Kazuo zamarł.
-Ty gnido... - wymamrotała Ise ku uciesze demona.
-Masz wybór - postawił go przed skutą rodziną. - Więcej nie mogę zaoferować, he he.
Ręka Kazuo w której trzymał tasak zaczęła się trząść, nie dość, że ledwo żył to nie wiedział co zrobić.
-Nie mamy wyboru... zabij mnie, Kazuo proszę... - wyszeptała Ise, a Yurito zaczęła płakać.
Mężczyzna zaczął się odruchowo cofać z przerażoną miną - Dlaczego muszę to robić...? Dlaczego? Dlaczego!!?? AAAAAA!! cholera, to nie tak miało być, miałem ich wszystkich uratować, kurwa!! - ubolewał w myślach.
Hougyoku stał z boku i przyglądał się temu taniemu jak dla niego dramatowi.
-Kazuo! Musisz! - nalegała Ise.
-Nie... nie... nie! - protestował.
-Zrób to! - krzyknęła wypluwając krew.
-Nie mogę!! - wrzasnął.
-Chcesz żeby wszyscy zginęli!!??
Kazuo złapał się za głowę upuszczając tasak - Ja... nie potrafię zabić nikogo z was - wyznał co zirytowało demona.
-TY GŁUPCZE!! - warknął Hougyoku i jednym ruchem pozbawił głów Ise i Yurite.
Mężczyzna widząc to upadł na ziemie szlochając i wierzgając jak małe dziecko.
-Głupi ludzie... - westchnął demon i ponownie zwrócił się w stronę czerwonowłosego uwalniając tym razem Yuto którego oszczędził. - Mimo wszystko masz jeszcze jedną szansę, dasz radę żyć z tym który ci pozostał?
Kazuo kątem oka spojrzał na idącego w jego stronę chłopca.
-Tato... - zaczął powoli syn.
Kazuo udało się zatrzymać na chwilę smutek gdy coś sobie uświadomił - Właśnie, zostałeś mi jeszcze ty! Jak myślisz uda nam się żyć po czymś takim? - zapytał już z całkowicie zniszczoną psychiką.
Chłopak podniósł tasak stając przed ojcem -... jestem zażenowany tym jak marnie się przygotowałeś przez tyle czasu by nas uratować, jest mi wstyd... - mówił nagle przebijając jego serce. -... że miałem jakąkolwiek nadzieję... MARNY CZŁOWIEKU... - dokończył wyciągając ostrze, a mężczyzna mimowolnie wyzionął ducha.
-HAHAHAHAHAHAH! Brawo, w końcu koniec tego marnego przedstawienia! - obwieścił Hougyoku.
Yuto zmierzył go podejrzliwie wzrokiem - Dlaczego mnie oszczędziłeś? - zapytał.
-He he... jesteś interesujący pół-demonie, chce zobaczyć co z ciebie wyrośnie - zaśmiał się wniebogłosy.
-Heh - uśmiechnął się pod nosem i podbiegł w zastraszającym tempie do wpatrzonej w to widowisko Shi. - Nienawidzę ludzi... - powiedział pozbawiając ją głowy.
Witam :) To już jest koniec, pewnie niektórych to zdziwiło, ale od początku miałem zaplanowane tylko 3-4 rozdziały, no i co mogę więcej powiedzieć, nie zamierzałem burzyć tego co sobie wcześniej ustaliłem. Szczerze to wyszło całkiem nieźle jak na moje oko, mogę powiedzieć, że praktycznie to co chciałem to zawarłem w tym krótkim opowiadaniu. Sam widzę też, że mogło być jednak lepiej, ale przynajmniej przekonałem się żeby nie pisać jednocześnie dwóch opowiadań, muszę się skupić na jednym, bo inaczej jest to męczące ;/. No i oczywiście wiem, że mógłbym to pociągnąć znacznie dłużej, no ale już tłumaczyłem co i jak. Tak więc dziękuje wszystkim którzy wchodzili na tego bloga, może kiedyś coś jeszcze się tu pojawi, zawsze jest jakaś szansa :).
Przeczuwając, że zaraz doświadczy okropnego cierpienia próbował ratować się na wszelkie sposoby.
-Może się pobawimy...!? - niemalże krzyknął przez z każdą sekundą głośniej bijące serce.
Dziewczyna po usłyszeniu tych słów zatrzymała się i była wyraźnie zdziwiona - Pobawić? Przecież nie jestem dzieckiem - stwierdziła czekając na odpowiedź.
Kazuo widząc zachowanie swojego potencjalnego zagrożenia poczuł, że rozmową może coś wskórać. Słowo ma wielka siłę, wystarczy w odpowiedni sposób ją wykorzystać.
-Chciałbym cię lepiej poznać... - skłamał licząc, że to coś da.
-Dlaczego? Przecież chce ci zrobić krzywdę - powiedziała wyraźnie zainteresowana dalszą konwersacją. W tamtej chwili dziewczynka wyglądała na naprawdę niewinną i zagubioną, tak jakby ktoś wychował ją według swojego widzimisię i pośrednio zmusił do robienia okropnych rzeczy, które w psychice różowowłosej mogą wyglądać zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Nawet zrobiło mu się jej szkoda, zapewne gdyby znajdowali się w innym miejscu i w innej sytuacji próbowałby jej pomóc, ale nie teraz. Nie było na to czasu, musiał szybko znaleźć rodzinę i... nie, wystarczy, że zdoła ich zobaczyć, to będzie aż nadto, a przy okazji spróbuję ich uwolnić.
-... Jak masz na imię? - zapytał z fałszywym uśmiechem.
-Shi! - odpowiedziała energicznie. Wyglądało to tak jakby ktoś pierwszy raz zwracał się do niej w tak łagodny sposób, była uradowana co nie umknęło uwadze czerwonowłosego. Na chwilę zdawała się zapomnieć o próbie, krwi i wszystkim innym, a rozmowa całkowicie ją pochłonęła.
-Shi oznacza śmierć, smutne... ciekawe kto wybrał jej takie imię. -A więc Shi, co powiesz na to żebyś opowiedziała coś o sobie? - przykucnął by nie patrzeć na nią z góry.
-Zgadzam się! I tak mi nie uciekniesz, hihi - odparła zadowolona dziewczyna.
-Możesz zaczynać... - ośmielił ją zaniepokojony ostatnim zdaniem w jej wypowiedzi.
-Hmm... Nazywam się Shi, mam czternaście lat... lubię mordować, zabijać, miażdżyć i kocham widok krwi. I co tu jeszcze... A! Lubię bawić się ze swoimi ofiarami - wyznała, a psychopatyczny uśmiech z powrotem wrócił na jej twarz.
Kazuo poczuł, że sytuacja wymyka się spod kontroli, dlatego natychmiast zadał kolejne pytanie - A pamiętasz coś z przeszłości, jak byłaś mała?
-Z przeszłości...? - zaczęła się zastanawiać przykładając palec do ust. - Jedynym co pamiętam z przeszłości jest pan Hougyoku, który mnie tu przyprowadził, całe życie spędziłam w tym pałacu, tyle wiem - wyznała bez żadnych zahamowań.
-To było oczywiste, że to jego sprawka, naprawdę mi jej szkoda - stwierdził w myślach. - A nie chciałaś kiedyś wyjść na zewnątrz? - zapytał.
-Po co? Tutaj mam wszystko czego mi potrzeba - zdziwiła się pytaniem.
-A nie ciekawi cię co tam jest? - drążył dalej temat.
-A co tam jest? - zapytała tym razem z nieco znużonym wyrazem twarzy. Powoli traciła zainteresowanie rozmową.
-Pomyślmy... na przykład: góry, lasy, morza, rzeki, mnóstwo zwierząt, piękne budowle, olbrzymie niebo i mnóstwo ludzi - wymieniał widząc jak nastolatka jest zachwycona tym co słyszy, choć prawdopodobnie nie wiedziała nawet o czym mężczyzna mówi. - To jak, chciałabyś się tam ze mną wybrać? - zapytał raz jeszcze.
-No dobrze! - oznajmiła entuzjastycznie gotowa do drogi.
Kazuo nieco ostudził jej zapędy mówiąc - Ale najpierw muszę odnaleźć swoją rodzinę, dopiero wtedy będziemy mogli wyjść, wiesz może gdzie jest?
-Hmm... chyba w lochu, ale nie wiem jak tam dotrzeć - wyznała różowowłosa zaczynając coś podejrzewać w stosunku do postawy mężczyzny.
-Rozumiem... a gdzie prowadzą drzwi od następnego pomieszczenia?
-Do pokoju w którym często przebywa pan Hougyoku.
-Hougyoku? - powtórzył w myślach Kazuo. - Shi! Pomożesz mi zabić Hougyoku!? - zapytał błagalnie kładąc jej ręce na barki.
-Zabić? Dlaczego? - zapytała nie rozumiejąc dlaczego prosi o coś takiego. W końcu jeśli kogoś miałaby nazwać ojcem czy rodziną to właśnie Hougyoku, który ją tu przyprowadził.
-Ponieważ porwał moją żonę i dwójkę dzieci zamykając ich w tym zamku, oprócz tego zabił ludzi z którymi tu przyszedłem. Za takie coś nie ma przebaczenia! - przegryzł nerwowo wargę. - Ten drań jest obrzydliwy, okropny, plugawy, paskudny... - zapomniał się wymieniając co chwilę nowe obelgi. - I najlepiej by spłonął w piekle - dokończył z nienawiścią w oczach.
-ZAMKNIJ SIĘ!!!!! - wrzasnęła wbijając mu nagle tasak w prawe ramię.
-AAAAAAAAAAAAAA - krzyknął z bólu.
W jednej chwili wyciągnęła z niego ostrze i zlizując przy tym krew powiedziała - Pan Hougyoku jest wspaniały, nie pozwolę byś tak na niego mówił, czas na próbę! - oznajmiła raniąc mu jedną z nóg by nie próbował uciec.
-Czekaj Shi, to nie tak!! - próbował ją powstrzymać, ale było za późno, przy pomocy swoich z wyglądu wątłych ramion zaciągnęła go do pomieszczenia z którego początkowo wyszła.
Tymczasem Hougyoku przeniósł Isę i dzieci do wcześniej wspomnianego pokoju, gdzie ponownie przykuł ich do ściany w celu obejrzenia końcowych chwil ich głowy rodziny. Nie spodziewał się, że Kazuo wytrzyma więcej niż spotkanie z Shi. Pokój był całkowicie pusty, gdyż właśnie tu ubolewał nad swoją nieszczęśliwą miłością, planował i rozmyślał co zrobić by jego pragnienie się spełniło. Tym razem było inaczej, czuł irytację ciągłymi odmowami wybranki, a jego miłość powoli ulatywała, postanowił dać jej ostatnią szansę, a później zdecyduje co zrobi.
-Ise... proszę Cię, zaakceptuj mnie, a to wszystko się skończy - zapewnił mierząc ją swoim wzrokiem.
Kobieta raz jeszcze podniosła głowę i spojrzała na niego z pogardą - Idź do diabła! - warknęła.
-To oglądaj jak twój mąż ginie!! - wrzasnął wskazując na sąsiednią ścianę na której stworzył wyrwę w czasoprzestrzeni pokazującą widok w pomieszczeniu Shi, gdzie obecnie przebywał Kazuo.
Źrenice czarnowłosej gwałtownie się rozszerzyły gdy ujrzała co się tam działo - Kazuo... - wymruczała nie wierząc w to co widzi.
Yurito zaczęła płakać, a Yuto jako jedyny zachował spokój na widok sytuacji ojca. Hougyoku nie chciał pokazać im tego bezpośrednio gdyż obawiał się, że gdy Ise pozna lokalizację pokoju, w przepływie emocji wydobędzie ostatki swojej mocy i namiesza w jego planie. Aczkolwiek takowej nie pozna gdyż demon upewnił się, że pomieszczenia będą dźwiękoszczelne.
Pokój różowowłosej wypełniony był różnego rodzaju narzędziami do tortur i poodcinanymi częściami ciała wcześniejszych ofiar. Gdy go tam wciągnęła poczuł niecodzienny zapach, odór krwi, zgnilizny i ulatniającej się nadziei. To było okropne, poczuł wielki strach widząc pomieszczenie rodem z horrorów, ale mógł tylko patrzeć. Nie pomagały wierzgania i desperackie próby uwolnienia z sideł demonicznej nastolatki, próbował nawet zaatakować, ale ona bezproblemowo stłumiła ten mały bunt. Wrzuciła i przypięła go do łóżka na którym uwielbiała dokonywać swoich sadystycznych zabaw. Naturalnie nie zadziałały też kolejne próby rozmowy, dziewczyna nawet go nie słuchała. Nagle uśmiechnęła się szeroko co niemal zatrzymało jego serce i rozpoczęła swój szalony taniec. Jęków i krzyków nie było końca kiedy z gracją cięła go po najczulszych miejscach na ciele i zrywała paznokcie zarówno z jego rąk jak i nóg. Później już czuł, że pęka i wraz z pojawieniem się łez, wspomnienia o żonie i dzieciach po raz kolejny całkowicie go dobiły. Znowu coś poszło nie tak, kiedy zadeklarował się, że będzie walczył do końca, znowu coś się nie udało, znowu pojawiła się przed nim przeszkoda nie do przejścia. To było takie frustrujące, że niemal w stu procentach zapomniał o bólu. Dziewczyna całkowicie się wkręciła i zaczęła na zmianę wbijać i wyciągać z jego ciała różnego rodzaju gwoździe, bawiła się rozcinaniem skóry i nie oszczędziła nawet genitali, które zwinnym ruchem uszkodziła. Kazuo czuł, że przechodzi na drugą stronę.
-A teraz wykończę cię przy pomocy zabawki na której bawiłam się z twoim synem, tak uroczo skomlał... - powiedziała przybierając się do odpięcia ledwo żywego mężczyzny.
Słowa dziewczynki niespodziewanie przywróciły Kazuo do świata żywych. I mimo, że nie miał już zbyt wielu sił, z powrotem poczuł te ogromne uczucie nienawiści i złość gdy wspomniano o członku jego rodziny. W jego duszy ponownie rozpalił się ogień.
-Wygląda na to, że koniec zabawy - stwierdził Hougyoku niszcząc wyrwę.
-TYY... TY POTWORZE, TY CHOLERNY PLUGAWY POTWORZE!!! - wrzasnęła resztkami sił Ise. - TY GNIDO!! - wydała z siebie ostatni żałosny ryk na który było ją jedynie stać, głośno dyszała, a dalsze mówienie, a co dopiero krzyczenie wydawało się niemożliwe.
-He he, a teraz pomyślmy co z wami zrobić - zastanawiał się demon śmiejąc się pod nosem. Tego właśnie chciał, ujrzeć ją w całkowitej rozpaczy co sprawiło mu niebywałą przyjemność.
Wtem dało się usłyszeć nagły, głośny dźwięk otwieranych drzwi.
-Co? - zdziwił się Hougyoku gdy ujrzał ledwo biegnącego resztkami sił Kazuo, trzymającego w ręku tasak Shi. Z jego niemalże całkowicie przymkniętych oczu wydobywał się niepowstrzymany gniew który kierował w jego stronę, lecz gdy dotarł już blisko niego, Hougyoku bez problemu pochwycił go w swoją ogromną dłoń tym samym unieszkodliwiając agresora. - Spokojnie, spokojnie Kazuo - powiedział demon będąc pod wrażeniem mężczyzny.
Chwilę później do pomieszczenia wbiegła zdenerwowana Shi, Hougyoku zerknął na nią kątem oka - Przepraszam panie Hougyoku, przymroczył mnie kiedy go odpinałam, już się nim zajmuję! - zadeklarowała pełna obaw.
-Nie rób nic Shi! - zatrzymał ją nieco wyższym tonem by po chwili zwrócić się do czerwonowłosego. - No, no Kazuo, nie spodziewałem się tego, naprawdę mnie zaskoczyłeś i patrz, udało ci się zobaczyć rodzinę - uśmiechnął się Hougyoku.
-Tato!! - krzyknęła Yurito na widok ojca.
-Kazuo... - wyszeptała Ise, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Kochani... - wymamrotał Kazuo, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Do rozmowy wtrącił się Hougyoku - Jestem pod wrażeniem, udowodniłeś, że jesteś coś wart, dlatego pozwolę ci wybrać - wyznał.
Nie wiedzieć czemu, ale te słowa poruszyły mężczyznę, pochwalił go największy wróg, a on poczuł satysfakcję, że jego wysiłek został doceniony.
-Masz do wyboru zabić Ise i odejść z dzieciakami, bądź zabić dzieciaki i odejść z Ise, wybieraj - wytłumaczył z szerokim uśmiechem na ustach.
Kazuo zamarł.
-Ty gnido... - wymamrotała Ise ku uciesze demona.
-Masz wybór - postawił go przed skutą rodziną. - Więcej nie mogę zaoferować, he he.
Ręka Kazuo w której trzymał tasak zaczęła się trząść, nie dość, że ledwo żył to nie wiedział co zrobić.
-Nie mamy wyboru... zabij mnie, Kazuo proszę... - wyszeptała Ise, a Yurito zaczęła płakać.
Mężczyzna zaczął się odruchowo cofać z przerażoną miną - Dlaczego muszę to robić...? Dlaczego? Dlaczego!!?? AAAAAA!! cholera, to nie tak miało być, miałem ich wszystkich uratować, kurwa!! - ubolewał w myślach.
Hougyoku stał z boku i przyglądał się temu taniemu jak dla niego dramatowi.
-Kazuo! Musisz! - nalegała Ise.
-Nie... nie... nie! - protestował.
-Zrób to! - krzyknęła wypluwając krew.
-Nie mogę!! - wrzasnął.
-Chcesz żeby wszyscy zginęli!!??
Kazuo złapał się za głowę upuszczając tasak - Ja... nie potrafię zabić nikogo z was - wyznał co zirytowało demona.
-TY GŁUPCZE!! - warknął Hougyoku i jednym ruchem pozbawił głów Ise i Yurite.
Mężczyzna widząc to upadł na ziemie szlochając i wierzgając jak małe dziecko.
-Głupi ludzie... - westchnął demon i ponownie zwrócił się w stronę czerwonowłosego uwalniając tym razem Yuto którego oszczędził. - Mimo wszystko masz jeszcze jedną szansę, dasz radę żyć z tym który ci pozostał?
Kazuo kątem oka spojrzał na idącego w jego stronę chłopca.
-Tato... - zaczął powoli syn.
Kazuo udało się zatrzymać na chwilę smutek gdy coś sobie uświadomił - Właśnie, zostałeś mi jeszcze ty! Jak myślisz uda nam się żyć po czymś takim? - zapytał już z całkowicie zniszczoną psychiką.
Chłopak podniósł tasak stając przed ojcem -... jestem zażenowany tym jak marnie się przygotowałeś przez tyle czasu by nas uratować, jest mi wstyd... - mówił nagle przebijając jego serce. -... że miałem jakąkolwiek nadzieję... MARNY CZŁOWIEKU... - dokończył wyciągając ostrze, a mężczyzna mimowolnie wyzionął ducha.
-HAHAHAHAHAHAH! Brawo, w końcu koniec tego marnego przedstawienia! - obwieścił Hougyoku.
Yuto zmierzył go podejrzliwie wzrokiem - Dlaczego mnie oszczędziłeś? - zapytał.
-He he... jesteś interesujący pół-demonie, chce zobaczyć co z ciebie wyrośnie - zaśmiał się wniebogłosy.
-Heh - uśmiechnął się pod nosem i podbiegł w zastraszającym tempie do wpatrzonej w to widowisko Shi. - Nienawidzę ludzi... - powiedział pozbawiając ją głowy.
-Haha! Czas iść mój przybrany synu, zasiać prawdziwy strach...
I tak kończy się opowieść o Kazuo Aiharze, który mimo, że nie spełnił do końca swojego pragnienia umarł w jakimś stopniu usatysfakcjonowany. Udowodnił albowiem, że nawet słaby człowiek może przekroczyć swój limit i walczyć mimo utraty praktycznie wszystkiego.
Nie zawsze wygrywa "dobro"
------
Od Autora:
Witam :) To już jest koniec, pewnie niektórych to zdziwiło, ale od początku miałem zaplanowane tylko 3-4 rozdziały, no i co mogę więcej powiedzieć, nie zamierzałem burzyć tego co sobie wcześniej ustaliłem. Szczerze to wyszło całkiem nieźle jak na moje oko, mogę powiedzieć, że praktycznie to co chciałem to zawarłem w tym krótkim opowiadaniu. Sam widzę też, że mogło być jednak lepiej, ale przynajmniej przekonałem się żeby nie pisać jednocześnie dwóch opowiadań, muszę się skupić na jednym, bo inaczej jest to męczące ;/. No i oczywiście wiem, że mógłbym to pociągnąć znacznie dłużej, no ale już tłumaczyłem co i jak. Tak więc dziękuje wszystkim którzy wchodzili na tego bloga, może kiedyś coś jeszcze się tu pojawi, zawsze jest jakaś szansa :).
I tak na koniec wyznam, że to była tylko rozgrzewka przed prawdziwym dark fantasy, które mam zamiar napisać w przyszłości, także do zobaczenia i zapraszam na mojego głównego bloga o tematyce "Pokemon" jeśli ktoś jest zainteresowany i...
POZDRAWIAM!
Zapraszam na moje opowiadanie Tears Dont Fall.
OdpowiedzUsuńPrzedstawia prawdziwą historię zagubionego w sobie chłopca i jego problemów z wewnętrznymi demonami, jak i tymi z jego otoczenia. http://tearsdontfallbyedi.blogspot.com/
Rozdział 3 zostanie mym ulubionym. Miał trudną życiową decyzję do podjęcia. Patrząc z jednej strony, gdyby zabił Ise miałby dzieciaki, które jedno z nich jest pół-demonem. Z drugiej strony, gdyby zabił dzieciaki, to nawet Hougyoku straciłby swojego, jak to nazwał "przybranego syna", który jednak jest czegoś wart. (No błagam, w końcu pół demon. :D)
OdpowiedzUsuńStrasznie spodobało mi się Twoje opowiadanie, pomimo tego, że to tylko 3 rozdziały wraz z prologiem. Nie żałuję przeczytania tego, naprawdę. Cóż... Na przyszłość życzę dużo weny i ogrom pomysłów na jakieś opowiadanie. Może jeszcze kiedyś do Ciebie wpadnę. :> Pozdrawiam gorąco!
Przyznam się, że się zawiodłem i to bardzo. Spodziewałem się zwycięstwa miłości i dobra, ale jak widać autor to sadysta. Ja wiem, że dark fantasy ma swoje prawa i wszystko bym potrafił zrozumieć, ale nie takie zakończenie. Szczerze mówiąc żałuję, że w ogóle to przeczytałem. Straciłem tylko niepotrzebnie czas. Drugi rozdział dał mi nadzieję tylko po to, aby trzeci brutalnie ją odebrał. Mam teraz ochotę zrobić autorowi to, co przeżył jego bohater tego opowiadania, taki jestem wściekły.
OdpowiedzUsuńMost valuable and fantastic blog I really appreciate your work which you have done here. You can benefit yourself on Black Friday, have a look on best hosting deals available on Black Friday by Pre Web Host.
OdpowiedzUsuńWięc to jednak nie była zabójczyni, przez brak konkretnych opisów można było odnieść wrażenie, że ona jednak nie powiedziała ostatniego słowa. Całe to przedstawienie również przebiegało zbyt szybko, nie odczuwało się praktycznie żadnych emocji podczas czytania. Jedyna reakcja, jaka przychodziła do głowy to dosłownie nic. Przyznaję, że końcówka była w porządku, już się obawiałam, iż postanowisz wszystkich uratować, jak to może mieć miejsce w wielu anime. Całe szczęście, że jednak tego nie zrobiłeś. Opowiadanie według mnie za krótkie w stosunku do wydarzeń, jakie miały miejsce. Przydałby się solidny początek, przedstawienie życia Kazuo, zanim poznał swoją wybrankę, podobnie w przypadku Ise. Później ich spotkanie, wspólne życie oraz to porwanie. Następnie 2 lata przygotowań i dopiero wędrówka, bogata w opisy. To opowiadanie ma potencjał, jednak na dłuższą serię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Lex May
Witam ;)
UsuńDziękuję serdecznie za opinię. Powyższe opowiadanie napisałem ponad cztery lata temu jeszcze w okresie swoich początków pisarskich i nigdy go nie poprawiałem. Traktuję je jako pamiątkę po chwilowej zajawce na Youkai, która powstała prawdopodobnie przez obejrzenie anime "Inuyasha" i pierwszą próbę sprawdzenia się w klimacie dark fantasy. Fajnie słyszeć, że Naiwność cechą głupców miałoby potencjał na dłuższą serię, jednak jeszcze przed napisaniem prologu zaplanowałem, iż historia będzie mieć tylko kilka rozdziałów i jak wtedy mi to odpowiadało tak teraz również. Nie odpowiada mi tylko sposób, w jaki to napisałem, ale nie planuję, póki co tego poprawiać, gdyż na ten moment szczerze nie mam na to ochoty.
Dziękuję raz jeszcze i zapraszam na moje drugie opowiadanie o nazwie "Piekło" - dark fantasy pełną parą. Jeśli się zdecydujesz, to myślę, że będziesz o wiele bardziej usatysfakcjonowana, ale to tylko propozycja.
Pozdrawiam ;)
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńsuper opowiadanie, i może pojawi się jeszcze coś więcej tutaj...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza
Witam.
UsuńDziękuję za opinię, a co do opowiadania to nie planuję kontynuacji.
Pozdrawiam.