niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 2 - Człowiek

Śmierć niechybnie zmierzała w stronę bezbronnego mężczyzny przybierając postać tego, którego najbardziej nienawidził. Uśmiechnięty od ucha do ucha demon z każdą sekundą był coraz bliżej swojej ofiary. Kazuo dobrze wiedział, że niespełnione ambicje bolą najbardziej, w końcu te wszystkie starania by zgładzić potwora runęły w jednej chwili, tuż po spotkaniu twarzą w twarz z porywaczem. Nie chciał żeby tak to się skończyło, nie chciał żeby jego żona i dzieci zostały właśnie z nim, nie chciał zostawiać ich samych, nie chciał umierać...
-Gotowy? - zapytał ironicznie Hougyoku stojąc tuż przed nim.
Całe życie przeleciało mu przed oczami. Nogi miał jak z waty, a ciało trzęsło się niczym galareta. Ogrom myśli, a tak mało czasu na podjęcie racjonalnej decyzji. To wszystko wyglądało na zły sen, koszmar, który nie raz miewał co skutkowało nieprzespanymi nocami. "To dziwne" - mógł pomyśleć sobie czerwonowłosy, od dawna wiedział jak przerażające są demony, więc dlaczego zaczął się bać dopiero teraz? To przez nienawiść i arogancję? Szczerze wierzył w ludzi których zgromadził, wbrew pozorom nie podążyli za nim ze względu na pieniądze, jak mogło się wydawać, po prostu najzwyczajniej w świecie łaknęli wrażeń i pojedynku z nieznanym, chociaż żaden z nich nie przyznałby się do tego. A tymczasem co? Ich ciała leżą zmasakrowane przez przeciwnika, którego nawet nie zdołali zadrasnąć. To nie tak miało być. Odór krwi przyprawiał go o mdłości w czasie gdy ręka Hougyoku zawisła nad jego głową.
-Nie masz się o co martwić, zaopiekuje się Ise i dziećmi - powiedział nagle demon dobrze wiedząc jak trafić w jego czuły punkt.
-Pierdolony youkai!! - warknął w myślach Kazuo przepełniony goryczą i złością z powodu własnej słabości.
-Od teraz jej ciało będzie używane przeze mnie - dodał po chwili chcąc jeszcze bardziej zdenerwować mężczyznę.
Ręka Hougyoku mimowolnie opadła w dół.
-Będę nawiedzał cię po śmierci dopóki nie sczeźniesz!!! - wrzasnął z całych sił jak się wydawało u kresu swojego istnienia.
Jakże wielkie zdziwienie namalowało się na jego twarzy, kiedy spostrzegł, że mimo opadnięcia ręki demona dalej żyje, nie miał nawet zadraśnięcia. Miał pustkę w głowie, dlaczego tak się stało? Nie miał przypadkiem umrzeć? Może miał halucynacje albo znajdował się już po drugiej stronie? Nie miał pojęcia.
-He, he... - prychnął złowieszczo przybliżając głowę do sparaliżowanego mężczyzny. - Spokojnie Kazuo, przygotowałem coś dla ciebie, jeszcze za wcześnie na twoją śmierć - zakończył wywód mrożącym krew w żyłach śmiechem i oddalając się od niego rozpłynął się w powietrzu podobnie jak kruk.
Dało się usłyszeć jeszcze ciche zdanie - Idź prosto, a dojdziesz do czarnych drzwi, które być może przybliżą cię do rodziny...
Kazuo był skołowany, nie miał pojęcia co się dzieje. Przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu i jakby powoli zaczął odzyskiwać władność nad ciałem.
-Dlaczego wszyscy zginęliście...? - wymamrotał do siebie mężczyzna. - Przecież mieliście być nie do pokonania - przegryzł wargę. - Dlaczego nam się nie udało...?
Kazuo czuł się pusty, tak jakby połowa jego ciała została zniszczona. Rzeczywiście youkai wykraczają poza rozumowanie człowieka.
-Nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim wciąż chce się mną bawić, od początku to sobie zaplanował, a ja głupi wierzyłem, że dam radę go pokonać... - ubolewał z pozbawioną uczuć miną. - Mam jeszcze szansę zobaczyć rodzinę? NIE MA SZANS ŻEBY MI SIĘ UDAŁO!! Jest zbyt silny, mogę mieć tylko żmudną nadzieję, która ponownie przyniesie na mnie zgubę. Chciałem tylko uratować rodzinę i żyć z nią spokojnie nie wadząc nikomu, dlaczego tak to się skończyło? Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy!? Cholera... - rzucił się na podłogę zapłakany. - Ise...

Tymczasem Hougyoku zmierzał ponownie do pomieszczenia w którym przetrzymywał kobietę.
-Panie dlaczego go nie zabiłeś? Przecież to tylko marny człowiek - zapytał kruk siedząc na ramieniu demona.
-Chce pogrążyć go w rozpaczy za to, że zabrał to co od dawna należało do mnie - odparł mimowolnie podwyższając ton. - Zwykła śmierć nie wystarczy... będzie konał w męczarniach - dodał po chwili z podekscytowaniem w głosie.
-Rozumiem... - odpowiedział natychmiast kruk.
-Co ważniejsze... - zwrócił mu uwagę Hougyoku. - Udaj się do tamtego pomieszczenia i poddaj go "próbie" - rozkazał.
-... Ależ panie, nie wydaje mi się żeby miał odwagę tam pójść, tym bardziej teraz... - stwierdził kruk spoglądając w poważne spojrzenie pana.
-Ludzie są głupi, dlatego przyjdzie. Pomyśli, że ma jeszcze jakąś szansę... - wywnioskował swe stwierdzenie przez styczność z wieloma osobnikami tego gatunku.
-Wedle rozkazu. Ludzie to zaprawdę dziwne stworzenia...
...
Kiedy do pomieszczenia Ise wkroczył podśmiewający się Hougyoku kobieta nawet nie otworzyła oczu, głośno sapała po kolejnym dniu katorgi. Nie miała ochoty oglądać jego paskudnej gęby.
-Co cię tak śmieszy? - wymamrotała z trudem.
-Hyh, Kazuo właśnie przed chwilą doświadczył prawdziwego strachu, a jego ambicje zostały brutalnie zniszczone - powiedział dumnie demon.
Kobieta natychmiast otworzyła oczy i rzuciła się do niego z pretensjami - Co mu zrobiłeś!? Gadaj! - warknęła nagle ku uciesze oprawcy.
Hougyoku popatrzył na nią przez chwilę aż w końcu się odezwał - Zaprawdę kiedy się złościsz wyglądasz... - próbował powiedzieć, ale mu przerwała.
-GADAJ! - wrzasnęła nie dając mu dokończyć i próbując wyrwać krępujący ją łańcuch przy pomocy swojej wątłej już siły
-Jemu nic, ale rozszarpałem na jego oczach towarzyszy, których gromadził przez całe dwa lata - obwieścił szczycąc się tym.
Kobieta patrzyła przez chwilę na niego aż wzrok opadł ku dole wraz z jej głową. Była wykończona.
-Słuchaj Ise! - zaczął pełen nadziei. - On i tak już jest praktycznie skończony, oddaj mi się, a uwolnię go - stwierdził proponując jej rozwiązanie problemu.
Czarnowłosa podniosła raz jeszcze głowę do góry i posłała mu złowrogie spojrzenie pełne nienawiści - Nie wyraziłam się jasno? - zapytała.
Demon przez chwilę zakipiał ze złości - Denerwują mnie te twoje ciągłe odmowy! ODDAJ MI SIĘ W KOŃCU!! - krzyknął wściekle, a echo rozniosło się niemal po całym zamku.
-... Żałosne... - mruknęła tak cicho, że nie zdołał usłyszeć.
Hougyoku w tamtej chwili stracił całą chęć na rozmowę z ukochaną i postanowił udać się do innej celi.
-Pora odwiedzić dzieci... -stwierdził opuszczając pomieszczenie
Ise nie miała nawet siły by zgłosić jakiś sprzeciw.
...
W czasie gdy Kazuo i Ise uciekli by żyć w odosobnieniu postarali się o dwójkę dzieci, chłopca o imieniu Yuto, który odziedziczył krew youkai po matce i czerwone włosy po ojcu i dziewczynkę o imieniu Yurito, ona natomiast odziedziczyła tę ludzką stronę po ojcu i czarne włosy po matce. Kiedy porwał ich Hougyoku mieli jedynie po pięć lat gdyż rodzili się w odstępie zaledwie kilku miesięcy. Teraz mają po siedem, a ostatnie dwa lata stracili w celi zanim zdążyli lepiej poznać świat w którym się urodzili. Jak na ironię spędzili zbyt wiele czasu zamknięci w czterech ścianach. Pośród małego i pustego pomieszczenia mieli tylko siebie i krępujący ich łańcuch, który pozwalał im na ograniczone poruszanie. Dzieci nie mające nic wspólnego z całą tą sytuacją zostały ofiarami "zniszczonego dzieciństwa".
-Witajcie - powiedział Hougyoku wchodząc do pomieszczenia.
Nikt mu nie odpowiedział, a sam demon ujrzał pogrążoną we śnie dziewczynkę leżącą na kolanach jej brata, który przez cały czas miał kamienną twarz. Yuto zerknął na "gościa" i nie spuszczał z niego wzroku.
-Czego chcesz? - zapytał chłopak.
-Widzę, że twoja siostra nieźle się trzyma, podobnie jak ty, ten który oddaje jej połowę swojego jedzenia... - stwierdził z uśmiechem na ustach.
Chłopak westchnął i jakby stracił zainteresowanie rozmową.
-Dzisiaj odwiedził nas wasz ojciec - wyznał nagle Hougyoku przykuwając uwagę Yuto.

Po całym zamku roznosił się nieprzyjemny zapach, a dziwne odgłosy nasilały się z każdą chwilą, przynajmniej takie wrażenie odniósł Kazuo, facet, który siedział właśnie na zimnej podłodze ze wzrokiem wlepionym prosto na schody widniejące przed nim. Nie myślał już o niczym, uwolnił się od strachu i rozpaczy ogarniającej jego ciało, nie czuł nic, a przynajmniej tak mu się wydawało. Prawdopodobnie oszalał. Nigdy nie był na coś takiego przygotowany. Miał tylko trzy opcje, pierwsza możliwość to ucieczka, która odpadała od razu na starcie. To nie tak, że nie próbował, po prostu z zamku nie było wyjścia, a przynajmniej go nie dostrzegał. Pozostały mu tylko dwie, zabić się własnoręcznie albo iść naprzód nie bacząc na konsekwencje. Samobójstwo to swego rodzaju ucieczka, mógł to zrobić i prawdopodobnie zakończyłaby się dla niego ta chora sytuacja. Wystarczyłaby jedynie chwila i nie musiałby tam tkwić, ale czy naprawdę tego chciał?
-W porządku tak odejść właśnie teraz? Po tych wszystkich słowach i obietnicach złożonych samemu sobie? Oni oddali życie za moje pragnienie, a ja mam teraz odpuścić? - rozmyślał czerwonowłosy.
I tak nie miał nic do stracenia, prędzej czy później Hougyoku go zabije, to jest pewne, a więc dlaczego nie spróbować oszukać przeznaczenie i walczyć mimo teoretycznie zerowych szans? Bez rodziny jest w połowie martwy, dlaczego więc nie spróbować wykorzystać być może szansy jeden na milion, że uda się wyjść wszystkim z tego cało? To właśnie ta myśl rozpaliła na nowo iskierkę nadziei towarzyszącą mu od ponad dwóch lat. Ludzie mogą być słabi, nietrwali, zdradliwi, egoistyczni... ale jest coś co odróżnia ich od innych - Niezależnie od sytuacji potrafią się nie poddawać i walczyć do samego końca. Posiadają jedną z najbardziej wartościowych cech z której mogą być dumni - nieustępliwość.

"Nie obchodzi mnie już co się ze mną stanie, będę kroczył do przodu mimo wszystko"

Kazuo powolnym tempem doczłapał się do opisanych przez demona drzwi. Najzwyczajniej w świecie bez żadnego zawahania otworzył je i wszedł do środka. Było ciemno, a jedyne co widział to małe czerwone światełko. Gdy znalazł się przy nim, na środku pomieszczenia zapaliła się ogromna pochodnia oświetlając tym samym wpatrującego się w niego kruka, stojącego na małym drewnianym kołku wbitym w podłogę.
-A więc przyszedłeś, zaskoczyłeś mnie - powiedział nagle kruk.
-To ty zabiłeś łucznika - odparł bez emocji Kazuo.
-Przejdźmy do rzeczy, w tym pomieszczeniu zostaniesz poddany próbie, jeśli ci się uda będziesz mógł pójść dalej - tłumaczył kruk nieprzejmującemu się niczym mężczyźnie. - Próba jest bardzo prosta, wystarczy, że będziesz odpowiadał poprawnie na moje pytania oparte na najgłębszych czeluściach twojego umysłu i przepuszczę cię dalej.
-Po co to wszystko? - zapytał Kazuo.
-To zachcianka mojego pana, więc nie masz innego wyboru - stwierdził kruk.
-Zachcianka? - prychnął. - Te drzwi za tobą pewnie prowadzą dalej, bywaj - powiedział czerwonowłosy zmierzając w ich stronę i zostawiając czarnego ptaka za sobą.
-Nie obchodzi cię co stanie się z twoją córką? - zapytał nagle kruk zatrzymując mężczyznę.
-Co? - burknął odwracając się w jego stronę.
Nagle jedna ze ścian została oświetlona, a na niej, prawie pod samym sufitem widniała sylwetka siedmioletniej Yurito skutej łańcuchami i jeden z kontrolowanych przez Hougyoku ludzi, który unosił się w powietrzu trzymając w ręku miecz.
-Za każdą złą odpowiedz dziewczynka będzie tracić jedną kończynę, a jeśli nie podejmiesz próby zginie od razu, lepiej zastanów się co robisz - przestrzegł go kruk.
Mężczyzna zamarł na widok ukochanej córeczki i już miał wykonać polecenie kruka gdy drzwi prowadzące dalej w jednej chwili otworzyły się na oścież. Kazuo dostrzegł jak przecięty wpół ptak upada mimowolnie na podłogę. W tamtej chwili wszelkie obawy i przerażenie wróciły do niego niczym karma.
-WITAAAAAAJ!!!!! - przeciągnęła zlizując z ostrza czarną krew swojej ofiary.

4 komentarze:

  1. Super rozdział, a końcówka mnie strasznie zaciekawiła, przez co nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    W dodatku, imię Ise raczej się nie odmienia, więc w zdaniu ,,Kiedy do pomieszczenia Isy wkroczył podśmiewający się Hougyoku [...]" przepraw na Ise. :D
    Coraz bardziej uwielbiam to opowiadanie, choć to dopiero początek. Także.. czekam na kolejny rozdzialik i życzę dużo weny.
    Miłego dzionka i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział był już zdecydowanie o wiele ciekawszy i o wiele bardziej mi się podobał. Ma ciekawszą akcję, bardziej rozbudowane dialogi, a do tego jeszcze niesamowicie genialne zakończenie, które daje nadzieję oraz wielkie pole do popisu wyobraźni. Trochę może to jest dzieło zbyt brutalne, ale to jest pewnie taki rodzaj fantasy, że brutalność jest w nim niezbędna. Tak czy siak podobał mi się i jestem bardzo ciekaw, co będzie dalej. Na pewno interesująco, jednak muszę przeczytać i samemu ocenić.

    OdpowiedzUsuń
  3. "zaczął odzyskiwać władność nad ciałem." - w tym wypadku powinno być "władzę nad ciałem". Oczywiście zwracam uwagę tylko na niektóre błędy, te najbardziej kłujące w oczy.
    Dzieci rodziły się w odstępie kilku miesięcy, więc są w tym samym wieku? To ile trwała ta ciąża u Ise, bo coś mi tu nie gra. XD
    Sam rozdział również bez większych emocji, wciąż bardzo mi ich tu brakuje, zarówno w przypadku Ise, jej dzieci, demona czy samego Kazuo (choć w jego przypadku jakieś minimalne są ukazane w tym rozdziale). Zabójczyni robi wejście smoka.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń