niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 1 - Rzeczywistość

"Czarny las... będę czekał"
Właśnie te słowa wypowiedziane przez Hougyoku podczas pełni, gdy zabierał Ise i dzieci z ich skromnego, lecz ukochanego domu usłyszał Kazuo. Chwilę później odleciał gdzieś w zastraszającym tempie przy pomocy swoich nietoperzo-podobnych skrzydeł, które nagle wyrosły na jego plecach. Słowa te okazały się jedyną wskazówką dla zrozpaczonego mężczyzny, nie miał nic więcej, nawet pewności, że demon oszczędzi jego rodzinę. Mimo wszystko nie miał zamiaru się poddawać, zawdzięczał to silnemu duchowi oraz głębokiemu przywiązaniu do bliskich. Po ciężkich staraniach zdołał odnaleźć owe miejsce.

-Nareszcie... po dwóch latach w końcu tu dotarłem... - czuł jak wiatr wściekle atakujący jego czuprynę zamienia się w przypływ motywacji do odzyskania tego, czego został pozbawiony
Kazuo stał na wzgórzu tuż przed "Czarnym lasem" spoglądając na ukryty w nim zamek. To właśnie tam Hougyoku przetrzymuje jego rodzinę, jeśli w ogóle żyją. Jednak nie jest sam, posiada także dziewięciu kompanów u boku, których odnalazł i zatrudnił szukając przy okazji informacji o tym miejscu. Śmiałków chętnych na wyprawę mimo oferowania dużych pieniędzy nie było zbyt wielu, ale po jakimś czasie udało mu się znaleźć odpowiednich ludzi. Trójka braci odzianych w niedźwiedzie skóry, walczących przy pomocy toporów nazywani "potomkami berserkerów", świetnie wyszkolony samuraj z wysoką nagrodą za głowę, wybitny łucznik, najlepsza zabójczyni w Japonii wykorzystująca głównie sztylety i zatrute igły, niepokonany, ponad dwumetrowy kolos walczący ogromną maczugą oraz dwóch łowców demonów, jeden wykorzystujący kosę, drugi natomiast ostry stalowy łańcuch. Wszyscy zarzucili na siebie czarne płaszcze by ukryć swoją tożsamość. To była właśnie jego grupa, która zobowiązała się do pomocy w ratowaniu rodziny i zabiciu Hougyoku. Otrzymali połowę nagrody z góry.
-Ruszajmy - obwieścił idąc naprzód
Reszta niezwłocznie podążyła za nim szykując się do nadchodzącej batalii z demonem. Chwilę później gdy wkroczyli na teren lasu nawet po ciałach tych najodważniejszych przeszły ciarki. Drzewa były wyjątkowo paskudne, bez nawet jednego listka, po prostu nagie. Oprócz tego emanowała od nich złowroga aura doskonale odzwierciedlająca miejsce pobytu demona. Szli wciąż przed siebie nie spotykając po drodze żadnej żywej istoty.
-Ten las to wyjątkowo nieprzyjemne miejsce, prawda panie? - zwrócił się do Kazuo najłagodniejszy z ekipy czyli łucznik
-Ta, ale przynajmniej mamy wskazówkę, że ta gnida powinna tu być - odpowiedział nie zatrzymując się nawet na chwilę
W głębi duszy ta atmosfera i świadomość, że Hougyoku jest coraz bliżej wywierała na nim duży nacisk, ale nie miał zamiaru choćby na chwilę zwolnić. Nie kiedy jego pragnienia są na wyciągnięcie ręki.
-Już niebawem...! - powtarzał sobie co chwilę w myślach żeby przypadkiem nie zapomnieć o swojej motywacji
Samuraj postanowił się odrobinę rozluźnić sięgając po małą buteleczkę z sake w której zamoczył swoje usta. -Hej Kazuo - zaczął sprawiając, że czerwonowłosy przeniósł na niego swoją uwagę
-Słucham - odparł po chwili adresat
-Po wszystkim urządźmy jakąś popijawę, będę musiał zapomnieć o tym demonim smrodzie... - zaproponował biorąc potężny haust ukochanego alkoholu
-Oczywiście co tylko chcesz, ale teraz skup się na robocie, bo nie za picie ci płacę - odciął się przyśpieszając tempo
Samuraj zaprzestał dalszej konwersacji - Jaki drętwy... - mruknął pod nosem
-Brzydzę się tobą pijaczyno - wtrąciła swoje trzy grosze zabójczyni
Adresatowi tych słów wyraźnie się to nie spodobało. - Powtórz to, a skrócę cię o głowę - pogroził ze srogą miną
-Phi... - prychnęła ignorując groźby samuraja
To właśnie oni byli najbardziej rozmowni, a reszta preferowała ciszę i odzywali się tylko w razie potrzeby.

Nie zauważyli kruka, który od samego początku przyglądał im się z ukrycia. Gdy zbliżali się do zamku niezwłocznie poleciał powiadomić o tym swojemu panu. Wleciał do środka przez okno do najwyżej położonego pokoju i usiadł na dużej ciemno-fioletowej ręce władcy tych terenów - samego Hougyoku. Demon siedział na ogromnym tronie, który mieścił jego kilkunastometrowe cielsko. Znudzony zerknął kątem oka na swojego obserwatora czekając na to co mu przekaże.
-Kazuo wraz z dziewięcioma innymi ludźmi zbliża się do zamku - wyznał nagle kruk
Na znużonej twarzy demona pojawił się psychopatyczny uśmiech, tak szeroki jak nigdy dotąd. - A więc w końcu przybył, trzeba powiadomić Isę i się trochę zabawić... - wybuchł śmiechem na koniec swojej wypowiedzi i schodził na coraz to niższe piętra swojego zamku aż dotarł do lochów

Niebywale uradowany wkroczył do swojego ulubionego pomieszczenia, pomieszczenia, które z przymusu stało się domem dla pożądanej przez niego kobiety i jej dzieci na całe dwa lata, aż do tego dnia.
-Iseeee!! - przeciągnął na widok kobiety, którą przykuł łańcuchami do zimnej kamiennej ściany. - Isee! - powtórzył zbliżając się do niej, a gdy był dostatecznie blisko by poczuła jego obecność, otworzyła oczy
Zrobiła to z ledwością. Była wykończona, a jej psychika nie miała się najlepiej, natomiast ciało było w koszmarnym stanie. Pełne ran i siniaków.
-Kazuo w końcu przyszedł po Ciebie - obwieścił spoglądając z góry na jej oczy w których zaczęła tlić się iskierka nadziei
Ten widok go urzekł. W tamtej chwili zapragnął jeszcze bardziej ujrzeć ją w otchłani rozpaczy po stracie ukochanego. Kobieta domyśliła się co chodzi mu po głowie i posłała złowrogie spojrzenie w jego stronę.
-Wiesz, że nie muszę go zabijać...? Wystarczy, że oddasz mi się w pełni i puszczę go wolno - przypomniał jej propozycję, którą raczył nie pierwszy raz oferować
Ise zawiesiła na nim wzrok i nagle wybuchła głośnym śmiechem w miarę swoich możliwości, choć bardziej przypominało to kaszel - A co z dziećmi? - zapytała mając ochotę usłyszeć kolejną dawkę bzdur z jego szkaradnych ust
-Jestem w stanie je zaakceptować, zmieni się dla nich tylko ojciec, a dla Ciebie mąż - wyznał wypowiadając końcówkę z podnieceniem w głosie. - A więc co ty na to, zgadzasz się? - zapytał po chwili
Czarnowłosa po raz kolejny go wyśmiała - Nie ma mowy - odpowiedziała stanowczo z obrzydzeniem, kierowanym wprost na niego. - Jestem pewna, że i tak nie dotrzymałbyś umowy, bo jesteś słaby, nie ma w tobie nic wartościowego. Więzisz kobietę która nigdy cię nie zechce? Cóż za tragiczna historia... - zachichotała kończąc swój wywód
Mina Hougyoku przez chwilę obrazowała jego złość by po chwili pojawił się w jej miejsce szeroki uśmiech - To się jeszcze okażę - stwierdził pewny swego
Demon nagle zmniejszył swój rozmiar by wielkością przypominał ciało normalnego człowieka i zdarł z niej niechlujnie założoną czarną szatę.
-Nawet wieczne tortury są lepsze niż oddanie się tobie! - oznajmiła wiedząc co się za chwilę stanie
Wszedł w nią z wielkim impetem, który sprawił, że mimowolnie zaczęła krzyczeć. Nie miał zamiaru przestać, to była ta chwila kiedy rozkoszował się jej delikatnym ciałem i doprowadzał się do szaleństwa. I tak dzień w dzień jej wnętrze przeznaczone tylko dla męża było bezczeszczone. Gwałcił ją bez skrupułów by zaspokoić swoje dzikie żądze.
-Kazuo... jeśli istnieje choć cień szansy to proszę zabierz mnie stąd... z tej klatki przepełnionej goryczą i szaleństwem. Ciekawe czy w ogóle po tym wszystkim moglibyśmy żyć razem tak jak dawniej...

Tymczasem czerwonowłosy nie zdając sobie z niczego sprawy dotarł przed olbrzymie drzwi wejściowe jeszcze większego budynku. Mężczyzna wiedział, że jeszcze jeden krok i nie będzie już odwrotu dlatego postanowił postawić sprawę jasno.
-Wreszcie dotarliśmy do miejsca w którym wszystko może się skończyć, za chwilę nie będzie odwrotu dlatego też jeżeli ktoś chce się wycofać albo miał zamiar uciec to teraz ma szansę - posłał im złowrogie spojrzenie. - Nie potrzebuję tu tchórzy - dodał po chwili wiedząc, że nie może sobie pozwolić na porażkę
-Spokojnie, każdy o tym wie - odpowiedział za wszystkich samuraj z nieco większą powagą w głosie
-W takim razie... WCHODZIMY! - obwieścił i pchnął mocno ogromne drzwi nieznacznie je otwierając
Chwilę później jednak same z siebie dokończyły dzieła, a oni powolnym ruchem rozglądając się we wszystkie strony wkroczyli do środka. Pierwszym co dostrzegli okazał się ogrom wolnej przestrzeni i wszechobecna ciemność utrudniająca widoczność.
-Co jest...? - zastanawiał się Kazuo słysząc dziwny cichy dźwięk dochodzący zza jego pleców, który następnie przemienił się w głośny huk
Źródłem tego okazały się drzwi gdy mimowolnie się zamykały. Po chwili widoczność uległa diametralnej zmianie. Na ścianach całego pomieszczenia zapaliły się pochodnie dając dziwny czerwony blask. Przed nimi widniały pokaźne schody prowadzące na wyższy poziom, a obok nich z prawej i lewej strony stały też pojedyncze drzwi.
-Fiu fiu... myślałem, że ktoś przyjdzie nas przywitać - powiedział samuraj masując się po karku
Kazuo zrobił kilka kroków naprzód by przyjrzeć się schodom.
-Panie ostrożnie! - zatrzymał go łucznik naciągając strzałę na swój łuk
-Hmm? - odwrócił się w jego stronę z pytającą miną
-Ktoś się zbliża... - ostrzegł jeden z łowców, a czerwonowłosy natychmiast wrócił by schować się między nimi

Z wcześniej wspomnianych drzwi zaczęli wybiegać odziani w miecz i zbroję ludzcy wojownicy. Dało się wyczuć, że biegli prosto na nich. Żołnierze zajęli niemal całą wolną przestrzeń i otoczyli nieproszonych gości zamykając ich w swoich kleszczach.
-Ludzie? Nie rozumiem, czyżby to jednak nie było to miejsce...? - zastanawiał się w myślach Kazuo
-Nie płaciłeś nam za walkę z ludźmi - powiedział żartobliwie samuraj wytrącając go z zamyślenia
-Co tu się dzieje? - zapytała zabójczyni
-Demony czasem przejmują kontrolę nad ludźmi, spójrzcie na ich oczy! - wyjaśnił drugi z łowców
Rzeczywiście dało się dostrzec w nich pustkę co było potwierdzeniem jego słów.
-Co robimy panie? - zapytał łucznik
Kazuo spojrzał raz jeszcze na mierzących do nich z broni napastników i wydał rozkaz - Zabić ich! - powiedział powodując uśmiech na twarzach berserkerów
Trójka braci w jednej chwili przebiła się przez wrogi szyk miażdżąc przeciwników swoimi toporami. Zaraz za nimi kolos zdmuchnął kolejną garstkę wrogów przy pomocy maczugi. Łowcy natomiast krępowali oponentów łańcuchem by po chwili przecinać ich kosą, a łucznik męczył swoje ofiary z daleka precyzyjnymi trafieniami. Natomiast samuraj i zabójczyni również szli jak burza pozbywając się coraz to następnych wrogów. Trwało to tylko chwilę kiedy odór krwi i martwych zwłok udowodnił zwycięstwo drużyny Kazuo.
-Łatwo poszło... - stwierdził samuraj wyjmując swój miecz z ciała poległego żołnierza
-Wyglądali na jakichś niemrawych - dodał od siebie łucznik
-A może to my jesteśmy takimi potworami? Haha! - zaśmiał się głośno samuraj. - A gdzie jest ta głupia zabójczyni, ciekawe ilu zabiła - powiedział nigdzie jej nie widząc
Wszyscy zaczęli się rozglądać po pomieszczeniu, ale nie mogli jej znaleźć. Nagle rozległ się dźwięk jakby rozlanej wody. Kazuo poczuł jak coś chlapnęło mu na twarz, przeniósł część tego na rękę, którą próbował się wytrzeć, a ku jego zdziwieniu rzekomą wodą okazała się inna czerwona substancja. Spojrzał nagle na schody gdzie pojawiła się kałuża krwi spływająca powoli na dół.
-To chyba nie... - zaczął łucznik
Nagle część pochodni zgasła, a przed nimi pojawił się ciemno-fioletowy gigant z dwoma ostrymi rogami na głowie i intensywnie świecącymi czerwonymi oczami. Z jego plugawych rąk spływała świeża krew, a uśmiech zdradzał ogromne zadowolenie - Dobrze się spisaliście - powiedział nagle otrzepując ręce
-Hougyoku!!! - wrzasnął na cały głos Kazuo przepełniony ogromnym gniewem. - Zabijcie go!!! - krzyknął do delikatnie sparaliżowanych najemników
W tamtej chwili czerwonowłosy myślał tylko o doszczętnie znienawidzonym demonie. Nie czuł strachu, a wielki gniew, który z każdą chwilą rósł w zastraszającym tempie. Natomiast adresatowi tej nienawiści bardzo się to podobało.
-Heh, ja się nim zajmę - zadeklarował nagle samuraj błyskawicznie dobiegając do demona z zamiarem pokonania go jako pierwszy
-... Czekaj! - próbował zatrzymać go jeden z łowców, ale nie posłuchał
Dobył miecza i wściekle precyzyjnym cięciem pozbawił demona nogi, najpierw jednej potem drugiej powodując, że zapadł się niżej. Hougyoku nawet nie reagował, a samuraj czując, że załatwi sprawę samotnie i bezproblemowo odciął mu obie ręce, następnie głowę, a na sam koniec poszatkował całe jego ciało w drobne kawałeczki. Schował miecz i odwrócił się triumfalnie w stronę reszty - Łatwizna! Na coś takiego zebrałeś tylu ludzi, daj spokój Kazuo, wystarczyłbym ja sam! - stwierdził pełen pychy
Jak wielkim zaskoczeniem dla niego okazały się pełne strachu i niedowierzania twarze towarzyszy.
-C-co jest...? - te pytanie zadał sobie nie rozumiejąc ich postawy. W końcu zabił demona i wykonał robotę, o cóż to może im chodzić? Byli aż pod takim wrażeniem jego siły czy może najzwyczajniej w świecie zazdrościli? Mógł to sobie jakoś wytłumaczyć, ale czego się bali? Tego nie potrafił wydedukować. W końcu odwrócił się do tyłu. Zdziwił się jeszcze bardziej kiedy ciało Hougyoku było nietknięte, a on szczerzył swoje zębiska w jego stronę, powoli zaczynał rozumieć... Nagle jego noga została odcięta, a po chwili druga. Nie zdążył nawet wrzasnąć kiedy stracił obie ręce i głowę, a jego ciało zostało poszatkowane.
-Hyhy - zachichotał odcinając szybkim ruchem trójce berserkerów ich głowy przy pomocy swoich ostrych pazurów
Ciała mimowolnie upadły na ziemię, a w tym samym czasie łowca posługujący się łańcuchem zaczął biec w stronę wejściowych drzwi.
-Cenie swoje życie i nie mam zamiaru go tracić w walce z tym potworem! - usprawiedliwiał się w myślach próbując się stamtąd wydostać
Drzwi jednak były zamknięte na amen, a z ciała Hougyoku wydobył się olbrzymi ogon przypominający ten u skorpiona pustynnego i przebił na wylot ciało uciekiniera wbijając go potem w ścianę.
-Ty choler...! - próbował rzucić się na niego drugi z łowców, ale został zmiażdżony przez olbrzymią stopę potwora
-Co tu się dzieję do diabła!? - krzyknął łucznik wypuszczając strzałę, która została odbita przez twarde ciało Hougyoku
Mężczyzna korzystający z łuku nie zauważył jednak czarnego kruka, który niepostrzeżenie przebił się przez jego gardło i odebrał mu życie. Jedyny ocalały najemnik jakim był ponad dwumetrowy kolos rzucił w demona swoją maczugą, która została przez niego bezproblemowo złapana. Użył jej by zmasakrować posiadacza i odesłać go na tamten świat.
-Niemożliwe... - wymamrotał Kazuo padając na kolana
Nie mógł już nic z siebie wydusić, a przerażenie odebrało mu władzę nad ciałem. W jednej chwili jego marzenie o zobaczeniu raz jeszcze swojej ukochanej i dzieci wydające się wcześniej tak blisko umknęło mu na niewyobrażalną odległość. Spoglądał na demona z łzami w oczach i czekał na śmierć.
Witamy w rzeczywistości Kazuo

5 komentarzy:

  1. Witaj znów. ^D^
    Kropki i niektóre przecinki pouciekały sobie ze zdań do lasu. I tu najbardziej mi chodzi o kropki. Prawie cały czas brakuje ich na końcu zdań, gdy pojawia się w tekście dialog. Wiem, że to pewnie przez szybkie pisanie, ale jednak warto je stawiać. :D A no i zakradła się mała literówka, czy cuś a mianowicie - "-Co tu się dzieję to diabła!? [...]" do* Każdy rozumie co tam ma być, ale nikt pewnie nie chce tekstu z jakąś literówką, nie?
    Boże, ale jestem okrutna. ;_;
    Rozdział pierwszy mnie zaskoczył, zainteresował i mam ochotę czytać to w kółko i w kółko bo jest naprawdę genialne. Nie mogę się doczekać rozdziału drugiego. Pisz szybko! (Wcale nie, nie spiesz się. Ja po prostu jestem niecierpliwa. :') Ale warto na takie cudo czekać.)
    Życzę miłego dzionka i pozdrówki! ^D^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No akurat szczerze wyznam, że to nie przez szybkie pisanie, ale tak się kiedyś przyzwyczaiłem ich nie pisać, ale chyba to poprawię i na przyszłość postaram je pisać. A już myślałem, że kontynuowanie tego to strata czasu, dzięki za te miłe słowa :)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Całkiem dobry rozdział, ale trochę mnie zawiódł. Spodziewałem się czegoś lepszego. Przede wszystkim dziwi mnie to, że wszyscy najemnicy głównego bohatera zginęli tak łatwo. Liczyłem na to, iż będą towarzyszyć swemu szefowi do końca i najwyżej kilku z nich zginie, ale nie wszyscy. Dziwi mnie też to, że w ogóle nie mają oni imion, że nie mają rozwiniętych osobowości itd. Prawdę mówiąc równie dobrze mogłoby ich nie być, a szkoda, bo moim zdaniem taka drużyna mogłaby mieć ciekawe przygody, gdyby odpowiednio poprowadzić akcję. Niestety, ten rozdział pozostawia wiele do życzenia, choć nie jest zły i ciekawi mnie, co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciężko uwierzyć w głębokość przywiązania tego mężczyzny do rodziny, skoro praktycznie żadnych uczuć nie doświadczamy ze strony bohaterów, a jedynie opisy sytuacji, jakie mają miejsce.
    Zamiast "skręcę ci głowę" o wiele lepiej by brzmiało "skręcę ci kark" lub ewentualnie "utnę ci głowę", co swoją drogą lepiej pasuje do samuraja.
    Co do opisu samych walk - sucho, nie można sobie tego wyobrazić, brakuje też opisów miejsc, a samo przedstawienie bohaterów wydaje się poplątane, przez brak kropek i niewielką ilość informacji o każdym z najemników. Ich szybka i również "sucho" przedstawiona śmierć również działa na niekorzyść. Można było to lepiej rozpisać, dokładniej, a historię opisać w większej ilości rozdziałów, za to porządniej.
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lex May

    OdpowiedzUsuń