środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 3 - Agonia (KONIEC)

-WITAAAAAAJ!!!!! - przeciągnęła zlizując z ostrza czarną krew swojej ofiary.
Ten widok był tak dziwny, że nikt o zdrowych zmysłach, uprzednio nie mając styczności z czymś takim nie mógł by sobie tego wyobrazić. Nastoletnia dziewczynka o różowych włosach przy pomocy tasaka wielkości przeciętnej głowy człowieka, przecina wpół gadającego kruka. Psychopatyczny uśmiech, prawdopodobnie sadystyczne skłonności i szalona osobowość, wyglądała w tamtej chwili jak spragniony krwi morderca z apetytem szakala. Gdy usłyszał jej dziecięcy głos skierowany do niego, ciarki rozeszły się po jego ciele w tempie natychmiastowym. Wyglądała jak człowiek, a szerzyła niepokój i emanowała złowrogą aurą niemal tak samo jak pan tego zamku, demon Hougyoku.
-He, he... - zlizywała dalej pozostałą na ostrzu krew przechylając głowę w bok i nie odrywając od niego swojego wzroku.
-Co to... co to znowu ma być!? - wrzasnął w sobie, a na zewnątrz zostawił sparaliżowaną, przepełnioną strachem twarz. Przerażenie nie pozwalało mu nawet martwić się o córkę, która wciąż znajdowała się w niebezpieczeństwie. Z początku uważał kruka i jego marionetkę za największe zagrożenie dla niej, zmieniło się to diametralnie po przybyciu różowowłosej.
-Czemu jesteś taki cichy, panie ofiaro? - zapytała wyszczerzając zęby.
Przełknął nerwowo ślinę i próbował coś powiedzieć, na początku mu się to nie udawało, więc nabrał trochę nieświeżego powietrza do płuc, póki jeszcze mógł i w końcu dał radę coś z siebie wydusić - Jesteś kontrolowana...?
Dziewczyna zrobiła zdziwioną minę - Nie - rzuciła bez namysłu.
Z jakiegoś powodu poczuł wtedy promyk nadziei, skoro nie jest kontrolowana to może uda mu się przekabacić ją na swoją stronę, w końcu jakby na to nie patrzeć jest człowiekiem. Zyskałby silnego sprzymierzeńca.
-A więc...! - zaczął wierząc w powodzenie tego co właśnie wymyślił.
-Miałam czekać i poddać cię drugiej próbie, ale stwierdziłam, że twoja psychika ma się już dobrze i, że od razu możemy przejść do tej fizycznej - wyznała z szerokim uśmiechem na ustach niszcząc jego kolejną nadzieję.
-To było oczywiste... cholera, co robić!? - zastanawiał się spanikowany.
-Ty obrzydliwa dziewucho...! - rozbrzmiał nagle wściekły głos kruka, a jego ciała próbowało połączyć się z powrotem w całość.
Gdy dziewczyna to zauważyła, natychmiast imponująco szybkimi ruchami rąk pociapała doszczętnie ciało kruka pozostawiając tylko krwawą papkę. W tamtej chwili sylwetka Yurito zniknęła ze ściany, podobnie jak kontrolowany mężczyzna.
-Iluzja? - zastanawiał się przez chwilę Kazuo i odetchnął z ulgą.
Z dziewczyną było coś więcej niż nie w porządku, widząc kałużę krwi zaczęła śmiać się wniebogłosy. Nawet gdyby miał szansę, czerwonowłosy nie zdołałby teraz uciec przed nastoletnim potworem. Nie miał pojęcia, że na świecie istnieją takie "stworzenia", widział wiele złego i niepokojącego, ale to biło na głowę wszelkie normy. Nigdy nie spodziewał się, że zostanie wystraszony w takim stopniu przez człowieka. I on chciał walczyć z youkai, a nie radzi sobie nawet z ludźmi.
-No to zaczynajmy w końcu tą próbę - oznajmiła powoli idąc w jego stronę.
Przeczuwając, że zaraz doświadczy okropnego cierpienia próbował ratować się na wszelkie sposoby.
-Może się pobawimy...!? - niemalże krzyknął przez z każdą sekundą głośniej bijące serce.
Dziewczyna po usłyszeniu tych słów zatrzymała się i była wyraźnie zdziwiona - Pobawić? Przecież nie jestem dzieckiem - stwierdziła czekając na odpowiedź.
Kazuo widząc zachowanie swojego potencjalnego zagrożenia poczuł, że rozmową może coś wskórać. Słowo ma wielka siłę, wystarczy w odpowiedni sposób ją wykorzystać.
-Chciałbym cię lepiej poznać... - skłamał licząc, że to coś da.
-Dlaczego? Przecież chce ci zrobić krzywdę - powiedziała wyraźnie zainteresowana dalszą konwersacją. W tamtej chwili dziewczynka wyglądała na naprawdę niewinną i zagubioną, tak jakby ktoś wychował ją według swojego widzimisię i pośrednio zmusił do robienia okropnych rzeczy, które w psychice różowowłosej mogą wyglądać zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Nawet zrobiło mu się jej szkoda, zapewne gdyby znajdowali się w innym miejscu i w innej sytuacji próbowałby jej pomóc, ale nie teraz. Nie było na to czasu, musiał szybko znaleźć rodzinę i... nie, wystarczy, że zdoła ich zobaczyć, to będzie aż nadto, a przy okazji spróbuję ich uwolnić.
-... Jak masz na imię? - zapytał z fałszywym uśmiechem.
-Shi! - odpowiedziała energicznie. Wyglądało to tak jakby ktoś pierwszy raz zwracał się do niej w tak łagodny sposób, była uradowana co nie umknęło uwadze czerwonowłosego. Na chwilę zdawała się zapomnieć o próbie, krwi i wszystkim innym, a rozmowa całkowicie ją pochłonęła.
-Shi oznacza śmierć, smutne... ciekawe kto wybrał jej takie imię. -A więc Shi, co powiesz na to żebyś opowiedziała coś o sobie? - przykucnął by nie patrzeć na nią z góry.
-Zgadzam się! I tak mi nie uciekniesz, hihi - odparła zadowolona dziewczyna.
-Możesz zaczynać... - ośmielił ją zaniepokojony ostatnim zdaniem w jej wypowiedzi.
-Hmm... Nazywam się Shi, mam czternaście lat... lubię mordować, zabijać, miażdżyć i kocham widok krwi. I co tu jeszcze... A! Lubię bawić się ze swoimi ofiarami - wyznała, a psychopatyczny uśmiech z powrotem wrócił na jej twarz.
Kazuo poczuł, że sytuacja wymyka się spod kontroli, dlatego natychmiast zadał kolejne pytanie - A pamiętasz coś z przeszłości, jak byłaś mała?
-Z przeszłości...? - zaczęła się zastanawiać przykładając palec do ust. - Jedynym co pamiętam z przeszłości jest pan Hougyoku, który mnie tu przyprowadził, całe życie spędziłam w tym pałacu, tyle wiem - wyznała bez żadnych zahamowań.
-To było oczywiste, że to jego sprawka, naprawdę mi jej szkoda - stwierdził w myślach. - A nie chciałaś kiedyś wyjść na zewnątrz? - zapytał.
-Po co? Tutaj mam wszystko czego mi potrzeba - zdziwiła się pytaniem.
-A nie ciekawi cię co tam jest? - drążył dalej temat.
-A co tam jest? - zapytała tym razem z nieco znużonym wyrazem twarzy. Powoli traciła zainteresowanie rozmową.
-Pomyślmy... na przykład: góry, lasy, morza, rzeki, mnóstwo zwierząt, piękne budowle, olbrzymie niebo i mnóstwo ludzi - wymieniał widząc jak nastolatka jest zachwycona tym co słyszy, choć prawdopodobnie nie wiedziała nawet o czym mężczyzna mówi. - To jak, chciałabyś się tam ze mną wybrać? - zapytał raz jeszcze.
-No dobrze! - oznajmiła entuzjastycznie gotowa do drogi.
Kazuo nieco ostudził jej zapędy mówiąc - Ale najpierw muszę odnaleźć swoją rodzinę, dopiero wtedy będziemy mogli wyjść, wiesz może gdzie jest?
-Hmm... chyba w lochu, ale nie wiem jak tam dotrzeć - wyznała różowowłosa zaczynając coś podejrzewać w stosunku do postawy mężczyzny.
-Rozumiem... a gdzie prowadzą drzwi od następnego pomieszczenia?
-Do pokoju w którym często przebywa pan Hougyoku.
-Hougyoku? - powtórzył w myślach Kazuo. - Shi! Pomożesz mi zabić Hougyoku!? - zapytał błagalnie kładąc jej ręce na barki.
-Zabić? Dlaczego? - zapytała nie rozumiejąc dlaczego prosi o coś takiego. W końcu jeśli kogoś miałaby nazwać ojcem czy rodziną to właśnie Hougyoku, który ją tu przyprowadził.
-Ponieważ porwał moją żonę i dwójkę dzieci zamykając ich w tym zamku, oprócz tego zabił ludzi z którymi tu przyszedłem. Za takie coś nie ma przebaczenia! - przegryzł nerwowo wargę. - Ten drań jest obrzydliwy, okropny, plugawy, paskudny... - zapomniał się wymieniając co chwilę nowe obelgi. - I najlepiej by spłonął w piekle - dokończył z nienawiścią w oczach.
-ZAMKNIJ SIĘ!!!!! - wrzasnęła wbijając mu nagle tasak w prawe ramię.
-AAAAAAAAAAAAAA - krzyknął z bólu.
W jednej chwili wyciągnęła z niego ostrze i zlizując przy tym krew powiedziała - Pan Hougyoku jest wspaniały, nie pozwolę byś tak na niego mówił, czas na próbę! - oznajmiła raniąc mu jedną z nóg by nie próbował uciec.
-Czekaj Shi, to nie tak!! - próbował ją powstrzymać, ale było za późno, przy pomocy swoich z wyglądu wątłych ramion zaciągnęła go do pomieszczenia z którego początkowo wyszła.

Tymczasem Hougyoku przeniósł Isę i dzieci do wcześniej wspomnianego pokoju, gdzie ponownie przykuł ich do ściany w celu obejrzenia końcowych chwil ich głowy rodziny. Nie spodziewał się, że Kazuo wytrzyma więcej niż spotkanie z Shi. Pokój był całkowicie pusty, gdyż właśnie tu ubolewał nad swoją nieszczęśliwą miłością, planował i rozmyślał co zrobić by jego pragnienie się spełniło. Tym razem było inaczej, czuł irytację ciągłymi odmowami wybranki, a jego miłość powoli ulatywała, postanowił dać jej ostatnią szansę, a później zdecyduje co zrobi.
-Ise... proszę Cię, zaakceptuj mnie, a to wszystko się skończy - zapewnił mierząc ją swoim wzrokiem.
Kobieta raz jeszcze podniosła głowę i spojrzała na niego z pogardą - Idź do diabła! - warknęła.
-To oglądaj jak twój mąż ginie!! - wrzasnął wskazując na sąsiednią ścianę na której stworzył wyrwę w czasoprzestrzeni pokazującą widok w pomieszczeniu Shi, gdzie obecnie przebywał Kazuo.
Źrenice czarnowłosej gwałtownie się rozszerzyły gdy ujrzała co się tam działo - Kazuo... - wymruczała nie wierząc w to co widzi.
Yurito zaczęła płakać, a Yuto jako jedyny zachował spokój na widok sytuacji ojca. Hougyoku nie chciał pokazać im tego bezpośrednio gdyż obawiał się, że gdy Ise pozna lokalizację pokoju, w przepływie emocji wydobędzie ostatki swojej mocy i namiesza w jego planie. Aczkolwiek takowej nie pozna gdyż demon upewnił się, że pomieszczenia będą dźwiękoszczelne.

Pokój różowowłosej wypełniony był różnego rodzaju narzędziami do tortur i poodcinanymi częściami ciała wcześniejszych ofiar. Gdy go tam wciągnęła poczuł niecodzienny zapach, odór krwi, zgnilizny i ulatniającej się nadziei. To było okropne, poczuł wielki strach widząc pomieszczenie rodem z horrorów, ale mógł tylko patrzeć. Nie pomagały wierzgania i desperackie próby uwolnienia z sideł demonicznej nastolatki, próbował nawet zaatakować, ale ona bezproblemowo stłumiła ten mały bunt. Wrzuciła i przypięła go do łóżka na którym uwielbiała dokonywać swoich sadystycznych zabaw. Naturalnie nie zadziałały też kolejne próby rozmowy, dziewczyna nawet go nie słuchała. Nagle uśmiechnęła się szeroko co niemal zatrzymało jego serce i rozpoczęła swój szalony taniec. Jęków i krzyków nie było końca kiedy z gracją cięła go po najczulszych miejscach na ciele i zrywała paznokcie zarówno z jego rąk jak i nóg. Później już czuł, że pęka i wraz z pojawieniem się łez, wspomnienia o żonie i dzieciach po raz kolejny całkowicie go dobiły. Znowu coś poszło nie tak, kiedy zadeklarował się, że będzie walczył do końca, znowu coś się nie udało, znowu pojawiła się przed nim przeszkoda nie do przejścia. To było takie frustrujące, że niemal w stu procentach zapomniał o bólu. Dziewczyna całkowicie się wkręciła i zaczęła na zmianę wbijać i wyciągać z jego ciała różnego rodzaju gwoździe, bawiła się rozcinaniem skóry i nie oszczędziła nawet genitali, które zwinnym ruchem uszkodziła. Kazuo czuł, że przechodzi na drugą stronę.
-A teraz wykończę cię przy pomocy zabawki na której bawiłam się z twoim synem, tak uroczo skomlał... - powiedziała przybierając się do odpięcia ledwo żywego mężczyzny.
Słowa dziewczynki niespodziewanie przywróciły Kazuo do świata żywych. I mimo, że nie miał już zbyt wielu sił, z powrotem poczuł te ogromne uczucie nienawiści i złość gdy wspomniano o członku jego rodziny. W jego duszy ponownie rozpalił się ogień.

-Wygląda na to, że koniec zabawy - stwierdził Hougyoku niszcząc wyrwę.
-TYY... TY POTWORZE, TY CHOLERNY PLUGAWY POTWORZE!!! - wrzasnęła resztkami sił Ise. - TY GNIDO!! - wydała z siebie ostatni żałosny ryk na który było ją jedynie stać, głośno dyszała, a dalsze mówienie, a co dopiero krzyczenie wydawało się niemożliwe.
-He he, a teraz pomyślmy co z wami zrobić - zastanawiał się demon śmiejąc się pod nosem. Tego właśnie chciał, ujrzeć ją w całkowitej rozpaczy co sprawiło mu niebywałą przyjemność.
Wtem dało się usłyszeć nagły, głośny dźwięk otwieranych drzwi.
-Co? - zdziwił się Hougyoku gdy ujrzał ledwo biegnącego resztkami sił Kazuo, trzymającego w ręku tasak Shi. Z jego niemalże całkowicie przymkniętych oczu wydobywał się niepowstrzymany gniew który kierował w jego stronę, lecz gdy dotarł już blisko niego, Hougyoku bez problemu pochwycił go w swoją ogromną dłoń tym samym unieszkodliwiając agresora. - Spokojnie, spokojnie Kazuo - powiedział demon będąc pod wrażeniem mężczyzny.
Chwilę później do pomieszczenia wbiegła zdenerwowana Shi, Hougyoku zerknął na nią kątem oka - Przepraszam panie Hougyoku, przymroczył mnie kiedy go odpinałam, już się nim zajmuję! - zadeklarowała pełna obaw.
-Nie rób nic Shi! - zatrzymał ją nieco wyższym tonem by po chwili zwrócić się do czerwonowłosego. - No, no Kazuo, nie spodziewałem się tego, naprawdę mnie zaskoczyłeś i patrz, udało ci się zobaczyć rodzinę - uśmiechnął się Hougyoku.
-Tato!! - krzyknęła Yurito na widok ojca.
-Kazuo... - wyszeptała Ise, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
-Kochani... - wymamrotał Kazuo, a po jego policzkach spłynęły łzy.
Do rozmowy wtrącił się Hougyoku - Jestem pod wrażeniem, udowodniłeś, że jesteś coś wart, dlatego pozwolę ci wybrać - wyznał.
Nie wiedzieć czemu, ale te słowa poruszyły mężczyznę, pochwalił go największy wróg, a on poczuł satysfakcję, że jego wysiłek został doceniony.
-Masz do wyboru zabić Ise i odejść z dzieciakami, bądź zabić dzieciaki i odejść z Ise, wybieraj - wytłumaczył z szerokim uśmiechem na ustach.
Kazuo zamarł.
-Ty gnido... - wymamrotała Ise ku uciesze demona.
-Masz wybór - postawił go przed skutą rodziną. - Więcej nie mogę zaoferować, he he.
Ręka Kazuo w której trzymał tasak zaczęła się trząść, nie dość, że ledwo żył to nie wiedział co zrobić.
-Nie mamy wyboru... zabij mnie, Kazuo proszę... - wyszeptała Ise, a Yurito zaczęła płakać.
Mężczyzna zaczął się odruchowo cofać z przerażoną miną - Dlaczego muszę to robić...? Dlaczego? Dlaczego!!?? AAAAAA!! cholera, to nie tak miało być, miałem ich wszystkich uratować, kurwa!! - ubolewał w myślach.
Hougyoku stał z boku i przyglądał się temu taniemu jak dla niego dramatowi.
-Kazuo! Musisz! - nalegała Ise.
-Nie... nie... nie! - protestował.
-Zrób to! - krzyknęła wypluwając krew.
-Nie mogę!! - wrzasnął.
-Chcesz żeby wszyscy zginęli!!??
Kazuo złapał się za głowę upuszczając tasak - Ja... nie potrafię zabić nikogo z was - wyznał co zirytowało demona.
-TY GŁUPCZE!! - warknął Hougyoku i jednym ruchem pozbawił głów Ise i Yurite.
Mężczyzna widząc to upadł na ziemie szlochając i wierzgając jak małe dziecko.
-Głupi ludzie... - westchnął demon i ponownie zwrócił się w stronę czerwonowłosego uwalniając tym razem Yuto którego oszczędził. - Mimo wszystko masz jeszcze jedną szansę, dasz radę żyć z tym który ci pozostał?
Kazuo kątem oka spojrzał na idącego w jego stronę chłopca.
-Tato... - zaczął powoli syn.
Kazuo udało się zatrzymać na chwilę smutek gdy coś sobie uświadomił - Właśnie, zostałeś mi jeszcze ty! Jak myślisz uda nam się żyć po czymś takim? - zapytał już z całkowicie zniszczoną psychiką.
Chłopak podniósł tasak stając przed ojcem -... jestem zażenowany tym jak marnie się przygotowałeś przez tyle czasu by nas uratować, jest mi wstyd... - mówił nagle przebijając jego serce. -... że miałem jakąkolwiek nadzieję... MARNY CZŁOWIEKU... - dokończył wyciągając ostrze, a mężczyzna mimowolnie wyzionął ducha.
-HAHAHAHAHAHAH! Brawo, w końcu koniec tego marnego przedstawienia! - obwieścił Hougyoku.
Yuto zmierzył go podejrzliwie wzrokiem - Dlaczego mnie oszczędziłeś? - zapytał.
-He he... jesteś interesujący pół-demonie, chce zobaczyć co z ciebie wyrośnie - zaśmiał się wniebogłosy.
-Heh - uśmiechnął się pod nosem i podbiegł w zastraszającym tempie do wpatrzonej w to widowisko Shi. - Nienawidzę ludzi... - powiedział pozbawiając ją głowy.
-Haha! Czas iść mój przybrany synu, zasiać prawdziwy strach...

I tak kończy się opowieść o Kazuo Aiharze, który mimo, że nie spełnił do końca swojego pragnienia umarł w jakimś stopniu usatysfakcjonowany. Udowodnił albowiem, że nawet słaby człowiek może przekroczyć swój limit i walczyć mimo utraty praktycznie wszystkiego.
Nie zawsze wygrywa "dobro"

------
Od Autora:

Witam :) To już jest koniec, pewnie niektórych to zdziwiło, ale od początku miałem zaplanowane tylko 3-4 rozdziały, no i co mogę więcej powiedzieć, nie zamierzałem burzyć tego co sobie wcześniej ustaliłem. Szczerze to wyszło całkiem nieźle jak na moje oko, mogę powiedzieć, że praktycznie to co chciałem to zawarłem w tym krótkim opowiadaniu. Sam widzę też, że mogło być jednak lepiej, ale przynajmniej przekonałem się żeby nie pisać jednocześnie dwóch opowiadań, muszę się skupić na jednym, bo inaczej jest to męczące ;/. No i oczywiście wiem, że mógłbym to pociągnąć znacznie dłużej, no ale już tłumaczyłem co i jak. Tak więc dziękuje wszystkim którzy wchodzili na tego bloga, może kiedyś coś jeszcze się tu pojawi, zawsze jest jakaś szansa :).

I tak na koniec wyznam, że to była tylko rozgrzewka przed prawdziwym dark fantasy, które mam zamiar napisać w przyszłości, także do zobaczenia i zapraszam na mojego głównego bloga o tematyce "Pokemon" jeśli ktoś jest zainteresowany i...
POZDRAWIAM!

niedziela, 12 czerwca 2016

Rozdział 2 - Człowiek

Śmierć niechybnie zmierzała w stronę bezbronnego mężczyzny przybierając postać tego, którego najbardziej nienawidził. Uśmiechnięty od ucha do ucha demon z każdą sekundą był coraz bliżej swojej ofiary. Kazuo dobrze wiedział, że niespełnione ambicje bolą najbardziej, w końcu te wszystkie starania by zgładzić potwora runęły w jednej chwili, tuż po spotkaniu twarzą w twarz z porywaczem. Nie chciał żeby tak to się skończyło, nie chciał żeby jego żona i dzieci zostały właśnie z nim, nie chciał zostawiać ich samych, nie chciał umierać...
-Gotowy? - zapytał ironicznie Hougyoku stojąc tuż przed nim.
Całe życie przeleciało mu przed oczami. Nogi miał jak z waty, a ciało trzęsło się niczym galareta. Ogrom myśli, a tak mało czasu na podjęcie racjonalnej decyzji. To wszystko wyglądało na zły sen, koszmar, który nie raz miewał co skutkowało nieprzespanymi nocami. "To dziwne" - mógł pomyśleć sobie czerwonowłosy, od dawna wiedział jak przerażające są demony, więc dlaczego zaczął się bać dopiero teraz? To przez nienawiść i arogancję? Szczerze wierzył w ludzi których zgromadził, wbrew pozorom nie podążyli za nim ze względu na pieniądze, jak mogło się wydawać, po prostu najzwyczajniej w świecie łaknęli wrażeń i pojedynku z nieznanym, chociaż żaden z nich nie przyznałby się do tego. A tymczasem co? Ich ciała leżą zmasakrowane przez przeciwnika, którego nawet nie zdołali zadrasnąć. To nie tak miało być. Odór krwi przyprawiał go o mdłości w czasie gdy ręka Hougyoku zawisła nad jego głową.
-Nie masz się o co martwić, zaopiekuje się Ise i dziećmi - powiedział nagle demon dobrze wiedząc jak trafić w jego czuły punkt.
-Pierdolony youkai!! - warknął w myślach Kazuo przepełniony goryczą i złością z powodu własnej słabości.
-Od teraz jej ciało będzie używane przeze mnie - dodał po chwili chcąc jeszcze bardziej zdenerwować mężczyznę.
Ręka Hougyoku mimowolnie opadła w dół.
-Będę nawiedzał cię po śmierci dopóki nie sczeźniesz!!! - wrzasnął z całych sił jak się wydawało u kresu swojego istnienia.
Jakże wielkie zdziwienie namalowało się na jego twarzy, kiedy spostrzegł, że mimo opadnięcia ręki demona dalej żyje, nie miał nawet zadraśnięcia. Miał pustkę w głowie, dlaczego tak się stało? Nie miał przypadkiem umrzeć? Może miał halucynacje albo znajdował się już po drugiej stronie? Nie miał pojęcia.
-He, he... - prychnął złowieszczo przybliżając głowę do sparaliżowanego mężczyzny. - Spokojnie Kazuo, przygotowałem coś dla ciebie, jeszcze za wcześnie na twoją śmierć - zakończył wywód mrożącym krew w żyłach śmiechem i oddalając się od niego rozpłynął się w powietrzu podobnie jak kruk.
Dało się usłyszeć jeszcze ciche zdanie - Idź prosto, a dojdziesz do czarnych drzwi, które być może przybliżą cię do rodziny...
Kazuo był skołowany, nie miał pojęcia co się dzieje. Przeleciał wzrokiem po pomieszczeniu i jakby powoli zaczął odzyskiwać władność nad ciałem.
-Dlaczego wszyscy zginęliście...? - wymamrotał do siebie mężczyzna. - Przecież mieliście być nie do pokonania - przegryzł wargę. - Dlaczego nam się nie udało...?
Kazuo czuł się pusty, tak jakby połowa jego ciała została zniszczona. Rzeczywiście youkai wykraczają poza rozumowanie człowieka.
-Nie mogę uwierzyć, że po tym wszystkim wciąż chce się mną bawić, od początku to sobie zaplanował, a ja głupi wierzyłem, że dam radę go pokonać... - ubolewał z pozbawioną uczuć miną. - Mam jeszcze szansę zobaczyć rodzinę? NIE MA SZANS ŻEBY MI SIĘ UDAŁO!! Jest zbyt silny, mogę mieć tylko żmudną nadzieję, która ponownie przyniesie na mnie zgubę. Chciałem tylko uratować rodzinę i żyć z nią spokojnie nie wadząc nikomu, dlaczego tak to się skończyło? Dlaczego świat jest taki niesprawiedliwy!? Cholera... - rzucił się na podłogę zapłakany. - Ise...

Tymczasem Hougyoku zmierzał ponownie do pomieszczenia w którym przetrzymywał kobietę.
-Panie dlaczego go nie zabiłeś? Przecież to tylko marny człowiek - zapytał kruk siedząc na ramieniu demona.
-Chce pogrążyć go w rozpaczy za to, że zabrał to co od dawna należało do mnie - odparł mimowolnie podwyższając ton. - Zwykła śmierć nie wystarczy... będzie konał w męczarniach - dodał po chwili z podekscytowaniem w głosie.
-Rozumiem... - odpowiedział natychmiast kruk.
-Co ważniejsze... - zwrócił mu uwagę Hougyoku. - Udaj się do tamtego pomieszczenia i poddaj go "próbie" - rozkazał.
-... Ależ panie, nie wydaje mi się żeby miał odwagę tam pójść, tym bardziej teraz... - stwierdził kruk spoglądając w poważne spojrzenie pana.
-Ludzie są głupi, dlatego przyjdzie. Pomyśli, że ma jeszcze jakąś szansę... - wywnioskował swe stwierdzenie przez styczność z wieloma osobnikami tego gatunku.
-Wedle rozkazu. Ludzie to zaprawdę dziwne stworzenia...
...
Kiedy do pomieszczenia Ise wkroczył podśmiewający się Hougyoku kobieta nawet nie otworzyła oczu, głośno sapała po kolejnym dniu katorgi. Nie miała ochoty oglądać jego paskudnej gęby.
-Co cię tak śmieszy? - wymamrotała z trudem.
-Hyh, Kazuo właśnie przed chwilą doświadczył prawdziwego strachu, a jego ambicje zostały brutalnie zniszczone - powiedział dumnie demon.
Kobieta natychmiast otworzyła oczy i rzuciła się do niego z pretensjami - Co mu zrobiłeś!? Gadaj! - warknęła nagle ku uciesze oprawcy.
Hougyoku popatrzył na nią przez chwilę aż w końcu się odezwał - Zaprawdę kiedy się złościsz wyglądasz... - próbował powiedzieć, ale mu przerwała.
-GADAJ! - wrzasnęła nie dając mu dokończyć i próbując wyrwać krępujący ją łańcuch przy pomocy swojej wątłej już siły
-Jemu nic, ale rozszarpałem na jego oczach towarzyszy, których gromadził przez całe dwa lata - obwieścił szczycąc się tym.
Kobieta patrzyła przez chwilę na niego aż wzrok opadł ku dole wraz z jej głową. Była wykończona.
-Słuchaj Ise! - zaczął pełen nadziei. - On i tak już jest praktycznie skończony, oddaj mi się, a uwolnię go - stwierdził proponując jej rozwiązanie problemu.
Czarnowłosa podniosła raz jeszcze głowę do góry i posłała mu złowrogie spojrzenie pełne nienawiści - Nie wyraziłam się jasno? - zapytała.
Demon przez chwilę zakipiał ze złości - Denerwują mnie te twoje ciągłe odmowy! ODDAJ MI SIĘ W KOŃCU!! - krzyknął wściekle, a echo rozniosło się niemal po całym zamku.
-... Żałosne... - mruknęła tak cicho, że nie zdołał usłyszeć.
Hougyoku w tamtej chwili stracił całą chęć na rozmowę z ukochaną i postanowił udać się do innej celi.
-Pora odwiedzić dzieci... -stwierdził opuszczając pomieszczenie
Ise nie miała nawet siły by zgłosić jakiś sprzeciw.
...
W czasie gdy Kazuo i Ise uciekli by żyć w odosobnieniu postarali się o dwójkę dzieci, chłopca o imieniu Yuto, który odziedziczył krew youkai po matce i czerwone włosy po ojcu i dziewczynkę o imieniu Yurito, ona natomiast odziedziczyła tę ludzką stronę po ojcu i czarne włosy po matce. Kiedy porwał ich Hougyoku mieli jedynie po pięć lat gdyż rodzili się w odstępie zaledwie kilku miesięcy. Teraz mają po siedem, a ostatnie dwa lata stracili w celi zanim zdążyli lepiej poznać świat w którym się urodzili. Jak na ironię spędzili zbyt wiele czasu zamknięci w czterech ścianach. Pośród małego i pustego pomieszczenia mieli tylko siebie i krępujący ich łańcuch, który pozwalał im na ograniczone poruszanie. Dzieci nie mające nic wspólnego z całą tą sytuacją zostały ofiarami "zniszczonego dzieciństwa".
-Witajcie - powiedział Hougyoku wchodząc do pomieszczenia.
Nikt mu nie odpowiedział, a sam demon ujrzał pogrążoną we śnie dziewczynkę leżącą na kolanach jej brata, który przez cały czas miał kamienną twarz. Yuto zerknął na "gościa" i nie spuszczał z niego wzroku.
-Czego chcesz? - zapytał chłopak.
-Widzę, że twoja siostra nieźle się trzyma, podobnie jak ty, ten który oddaje jej połowę swojego jedzenia... - stwierdził z uśmiechem na ustach.
Chłopak westchnął i jakby stracił zainteresowanie rozmową.
-Dzisiaj odwiedził nas wasz ojciec - wyznał nagle Hougyoku przykuwając uwagę Yuto.

Po całym zamku roznosił się nieprzyjemny zapach, a dziwne odgłosy nasilały się z każdą chwilą, przynajmniej takie wrażenie odniósł Kazuo, facet, który siedział właśnie na zimnej podłodze ze wzrokiem wlepionym prosto na schody widniejące przed nim. Nie myślał już o niczym, uwolnił się od strachu i rozpaczy ogarniającej jego ciało, nie czuł nic, a przynajmniej tak mu się wydawało. Prawdopodobnie oszalał. Nigdy nie był na coś takiego przygotowany. Miał tylko trzy opcje, pierwsza możliwość to ucieczka, która odpadała od razu na starcie. To nie tak, że nie próbował, po prostu z zamku nie było wyjścia, a przynajmniej go nie dostrzegał. Pozostały mu tylko dwie, zabić się własnoręcznie albo iść naprzód nie bacząc na konsekwencje. Samobójstwo to swego rodzaju ucieczka, mógł to zrobić i prawdopodobnie zakończyłaby się dla niego ta chora sytuacja. Wystarczyłaby jedynie chwila i nie musiałby tam tkwić, ale czy naprawdę tego chciał?
-W porządku tak odejść właśnie teraz? Po tych wszystkich słowach i obietnicach złożonych samemu sobie? Oni oddali życie za moje pragnienie, a ja mam teraz odpuścić? - rozmyślał czerwonowłosy.
I tak nie miał nic do stracenia, prędzej czy później Hougyoku go zabije, to jest pewne, a więc dlaczego nie spróbować oszukać przeznaczenie i walczyć mimo teoretycznie zerowych szans? Bez rodziny jest w połowie martwy, dlaczego więc nie spróbować wykorzystać być może szansy jeden na milion, że uda się wyjść wszystkim z tego cało? To właśnie ta myśl rozpaliła na nowo iskierkę nadziei towarzyszącą mu od ponad dwóch lat. Ludzie mogą być słabi, nietrwali, zdradliwi, egoistyczni... ale jest coś co odróżnia ich od innych - Niezależnie od sytuacji potrafią się nie poddawać i walczyć do samego końca. Posiadają jedną z najbardziej wartościowych cech z której mogą być dumni - nieustępliwość.

"Nie obchodzi mnie już co się ze mną stanie, będę kroczył do przodu mimo wszystko"

Kazuo powolnym tempem doczłapał się do opisanych przez demona drzwi. Najzwyczajniej w świecie bez żadnego zawahania otworzył je i wszedł do środka. Było ciemno, a jedyne co widział to małe czerwone światełko. Gdy znalazł się przy nim, na środku pomieszczenia zapaliła się ogromna pochodnia oświetlając tym samym wpatrującego się w niego kruka, stojącego na małym drewnianym kołku wbitym w podłogę.
-A więc przyszedłeś, zaskoczyłeś mnie - powiedział nagle kruk.
-To ty zabiłeś łucznika - odparł bez emocji Kazuo.
-Przejdźmy do rzeczy, w tym pomieszczeniu zostaniesz poddany próbie, jeśli ci się uda będziesz mógł pójść dalej - tłumaczył kruk nieprzejmującemu się niczym mężczyźnie. - Próba jest bardzo prosta, wystarczy, że będziesz odpowiadał poprawnie na moje pytania oparte na najgłębszych czeluściach twojego umysłu i przepuszczę cię dalej.
-Po co to wszystko? - zapytał Kazuo.
-To zachcianka mojego pana, więc nie masz innego wyboru - stwierdził kruk.
-Zachcianka? - prychnął. - Te drzwi za tobą pewnie prowadzą dalej, bywaj - powiedział czerwonowłosy zmierzając w ich stronę i zostawiając czarnego ptaka za sobą.
-Nie obchodzi cię co stanie się z twoją córką? - zapytał nagle kruk zatrzymując mężczyznę.
-Co? - burknął odwracając się w jego stronę.
Nagle jedna ze ścian została oświetlona, a na niej, prawie pod samym sufitem widniała sylwetka siedmioletniej Yurito skutej łańcuchami i jeden z kontrolowanych przez Hougyoku ludzi, który unosił się w powietrzu trzymając w ręku miecz.
-Za każdą złą odpowiedz dziewczynka będzie tracić jedną kończynę, a jeśli nie podejmiesz próby zginie od razu, lepiej zastanów się co robisz - przestrzegł go kruk.
Mężczyzna zamarł na widok ukochanej córeczki i już miał wykonać polecenie kruka gdy drzwi prowadzące dalej w jednej chwili otworzyły się na oścież. Kazuo dostrzegł jak przecięty wpół ptak upada mimowolnie na podłogę. W tamtej chwili wszelkie obawy i przerażenie wróciły do niego niczym karma.
-WITAAAAAAJ!!!!! - przeciągnęła zlizując z ostrza czarną krew swojej ofiary.

niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 1 - Rzeczywistość

"Czarny las... będę czekał"
Właśnie te słowa wypowiedziane przez Hougyoku podczas pełni, gdy zabierał Ise i dzieci z ich skromnego, lecz ukochanego domu usłyszał Kazuo. Chwilę później odleciał gdzieś w zastraszającym tempie przy pomocy swoich nietoperzo-podobnych skrzydeł, które nagle wyrosły na jego plecach. Słowa te okazały się jedyną wskazówką dla zrozpaczonego mężczyzny, nie miał nic więcej, nawet pewności, że demon oszczędzi jego rodzinę. Mimo wszystko nie miał zamiaru się poddawać, zawdzięczał to silnemu duchowi oraz głębokiemu przywiązaniu do bliskich. Po ciężkich staraniach zdołał odnaleźć owe miejsce.

-Nareszcie... po dwóch latach w końcu tu dotarłem... - czuł jak wiatr wściekle atakujący jego czuprynę zamienia się w przypływ motywacji do odzyskania tego, czego został pozbawiony
Kazuo stał na wzgórzu tuż przed "Czarnym lasem" spoglądając na ukryty w nim zamek. To właśnie tam Hougyoku przetrzymuje jego rodzinę, jeśli w ogóle żyją. Jednak nie jest sam, posiada także dziewięciu kompanów u boku, których odnalazł i zatrudnił szukając przy okazji informacji o tym miejscu. Śmiałków chętnych na wyprawę mimo oferowania dużych pieniędzy nie było zbyt wielu, ale po jakimś czasie udało mu się znaleźć odpowiednich ludzi. Trójka braci odzianych w niedźwiedzie skóry, walczących przy pomocy toporów nazywani "potomkami berserkerów", świetnie wyszkolony samuraj z wysoką nagrodą za głowę, wybitny łucznik, najlepsza zabójczyni w Japonii wykorzystująca głównie sztylety i zatrute igły, niepokonany, ponad dwumetrowy kolos walczący ogromną maczugą oraz dwóch łowców demonów, jeden wykorzystujący kosę, drugi natomiast ostry stalowy łańcuch. Wszyscy zarzucili na siebie czarne płaszcze by ukryć swoją tożsamość. To była właśnie jego grupa, która zobowiązała się do pomocy w ratowaniu rodziny i zabiciu Hougyoku. Otrzymali połowę nagrody z góry.
-Ruszajmy - obwieścił idąc naprzód
Reszta niezwłocznie podążyła za nim szykując się do nadchodzącej batalii z demonem. Chwilę później gdy wkroczyli na teren lasu nawet po ciałach tych najodważniejszych przeszły ciarki. Drzewa były wyjątkowo paskudne, bez nawet jednego listka, po prostu nagie. Oprócz tego emanowała od nich złowroga aura doskonale odzwierciedlająca miejsce pobytu demona. Szli wciąż przed siebie nie spotykając po drodze żadnej żywej istoty.
-Ten las to wyjątkowo nieprzyjemne miejsce, prawda panie? - zwrócił się do Kazuo najłagodniejszy z ekipy czyli łucznik
-Ta, ale przynajmniej mamy wskazówkę, że ta gnida powinna tu być - odpowiedział nie zatrzymując się nawet na chwilę
W głębi duszy ta atmosfera i świadomość, że Hougyoku jest coraz bliżej wywierała na nim duży nacisk, ale nie miał zamiaru choćby na chwilę zwolnić. Nie kiedy jego pragnienia są na wyciągnięcie ręki.
-Już niebawem...! - powtarzał sobie co chwilę w myślach żeby przypadkiem nie zapomnieć o swojej motywacji
Samuraj postanowił się odrobinę rozluźnić sięgając po małą buteleczkę z sake w której zamoczył swoje usta. -Hej Kazuo - zaczął sprawiając, że czerwonowłosy przeniósł na niego swoją uwagę
-Słucham - odparł po chwili adresat
-Po wszystkim urządźmy jakąś popijawę, będę musiał zapomnieć o tym demonim smrodzie... - zaproponował biorąc potężny haust ukochanego alkoholu
-Oczywiście co tylko chcesz, ale teraz skup się na robocie, bo nie za picie ci płacę - odciął się przyśpieszając tempo
Samuraj zaprzestał dalszej konwersacji - Jaki drętwy... - mruknął pod nosem
-Brzydzę się tobą pijaczyno - wtrąciła swoje trzy grosze zabójczyni
Adresatowi tych słów wyraźnie się to nie spodobało. - Powtórz to, a skrócę cię o głowę - pogroził ze srogą miną
-Phi... - prychnęła ignorując groźby samuraja
To właśnie oni byli najbardziej rozmowni, a reszta preferowała ciszę i odzywali się tylko w razie potrzeby.

Nie zauważyli kruka, który od samego początku przyglądał im się z ukrycia. Gdy zbliżali się do zamku niezwłocznie poleciał powiadomić o tym swojemu panu. Wleciał do środka przez okno do najwyżej położonego pokoju i usiadł na dużej ciemno-fioletowej ręce władcy tych terenów - samego Hougyoku. Demon siedział na ogromnym tronie, który mieścił jego kilkunastometrowe cielsko. Znudzony zerknął kątem oka na swojego obserwatora czekając na to co mu przekaże.
-Kazuo wraz z dziewięcioma innymi ludźmi zbliża się do zamku - wyznał nagle kruk
Na znużonej twarzy demona pojawił się psychopatyczny uśmiech, tak szeroki jak nigdy dotąd. - A więc w końcu przybył, trzeba powiadomić Isę i się trochę zabawić... - wybuchł śmiechem na koniec swojej wypowiedzi i schodził na coraz to niższe piętra swojego zamku aż dotarł do lochów

Niebywale uradowany wkroczył do swojego ulubionego pomieszczenia, pomieszczenia, które z przymusu stało się domem dla pożądanej przez niego kobiety i jej dzieci na całe dwa lata, aż do tego dnia.
-Iseeee!! - przeciągnął na widok kobiety, którą przykuł łańcuchami do zimnej kamiennej ściany. - Isee! - powtórzył zbliżając się do niej, a gdy był dostatecznie blisko by poczuła jego obecność, otworzyła oczy
Zrobiła to z ledwością. Była wykończona, a jej psychika nie miała się najlepiej, natomiast ciało było w koszmarnym stanie. Pełne ran i siniaków.
-Kazuo w końcu przyszedł po Ciebie - obwieścił spoglądając z góry na jej oczy w których zaczęła tlić się iskierka nadziei
Ten widok go urzekł. W tamtej chwili zapragnął jeszcze bardziej ujrzeć ją w otchłani rozpaczy po stracie ukochanego. Kobieta domyśliła się co chodzi mu po głowie i posłała złowrogie spojrzenie w jego stronę.
-Wiesz, że nie muszę go zabijać...? Wystarczy, że oddasz mi się w pełni i puszczę go wolno - przypomniał jej propozycję, którą raczył nie pierwszy raz oferować
Ise zawiesiła na nim wzrok i nagle wybuchła głośnym śmiechem w miarę swoich możliwości, choć bardziej przypominało to kaszel - A co z dziećmi? - zapytała mając ochotę usłyszeć kolejną dawkę bzdur z jego szkaradnych ust
-Jestem w stanie je zaakceptować, zmieni się dla nich tylko ojciec, a dla Ciebie mąż - wyznał wypowiadając końcówkę z podnieceniem w głosie. - A więc co ty na to, zgadzasz się? - zapytał po chwili
Czarnowłosa po raz kolejny go wyśmiała - Nie ma mowy - odpowiedziała stanowczo z obrzydzeniem, kierowanym wprost na niego. - Jestem pewna, że i tak nie dotrzymałbyś umowy, bo jesteś słaby, nie ma w tobie nic wartościowego. Więzisz kobietę która nigdy cię nie zechce? Cóż za tragiczna historia... - zachichotała kończąc swój wywód
Mina Hougyoku przez chwilę obrazowała jego złość by po chwili pojawił się w jej miejsce szeroki uśmiech - To się jeszcze okażę - stwierdził pewny swego
Demon nagle zmniejszył swój rozmiar by wielkością przypominał ciało normalnego człowieka i zdarł z niej niechlujnie założoną czarną szatę.
-Nawet wieczne tortury są lepsze niż oddanie się tobie! - oznajmiła wiedząc co się za chwilę stanie
Wszedł w nią z wielkim impetem, który sprawił, że mimowolnie zaczęła krzyczeć. Nie miał zamiaru przestać, to była ta chwila kiedy rozkoszował się jej delikatnym ciałem i doprowadzał się do szaleństwa. I tak dzień w dzień jej wnętrze przeznaczone tylko dla męża było bezczeszczone. Gwałcił ją bez skrupułów by zaspokoić swoje dzikie żądze.
-Kazuo... jeśli istnieje choć cień szansy to proszę zabierz mnie stąd... z tej klatki przepełnionej goryczą i szaleństwem. Ciekawe czy w ogóle po tym wszystkim moglibyśmy żyć razem tak jak dawniej...

Tymczasem czerwonowłosy nie zdając sobie z niczego sprawy dotarł przed olbrzymie drzwi wejściowe jeszcze większego budynku. Mężczyzna wiedział, że jeszcze jeden krok i nie będzie już odwrotu dlatego postanowił postawić sprawę jasno.
-Wreszcie dotarliśmy do miejsca w którym wszystko może się skończyć, za chwilę nie będzie odwrotu dlatego też jeżeli ktoś chce się wycofać albo miał zamiar uciec to teraz ma szansę - posłał im złowrogie spojrzenie. - Nie potrzebuję tu tchórzy - dodał po chwili wiedząc, że nie może sobie pozwolić na porażkę
-Spokojnie, każdy o tym wie - odpowiedział za wszystkich samuraj z nieco większą powagą w głosie
-W takim razie... WCHODZIMY! - obwieścił i pchnął mocno ogromne drzwi nieznacznie je otwierając
Chwilę później jednak same z siebie dokończyły dzieła, a oni powolnym ruchem rozglądając się we wszystkie strony wkroczyli do środka. Pierwszym co dostrzegli okazał się ogrom wolnej przestrzeni i wszechobecna ciemność utrudniająca widoczność.
-Co jest...? - zastanawiał się Kazuo słysząc dziwny cichy dźwięk dochodzący zza jego pleców, który następnie przemienił się w głośny huk
Źródłem tego okazały się drzwi gdy mimowolnie się zamykały. Po chwili widoczność uległa diametralnej zmianie. Na ścianach całego pomieszczenia zapaliły się pochodnie dając dziwny czerwony blask. Przed nimi widniały pokaźne schody prowadzące na wyższy poziom, a obok nich z prawej i lewej strony stały też pojedyncze drzwi.
-Fiu fiu... myślałem, że ktoś przyjdzie nas przywitać - powiedział samuraj masując się po karku
Kazuo zrobił kilka kroków naprzód by przyjrzeć się schodom.
-Panie ostrożnie! - zatrzymał go łucznik naciągając strzałę na swój łuk
-Hmm? - odwrócił się w jego stronę z pytającą miną
-Ktoś się zbliża... - ostrzegł jeden z łowców, a czerwonowłosy natychmiast wrócił by schować się między nimi

Z wcześniej wspomnianych drzwi zaczęli wybiegać odziani w miecz i zbroję ludzcy wojownicy. Dało się wyczuć, że biegli prosto na nich. Żołnierze zajęli niemal całą wolną przestrzeń i otoczyli nieproszonych gości zamykając ich w swoich kleszczach.
-Ludzie? Nie rozumiem, czyżby to jednak nie było to miejsce...? - zastanawiał się w myślach Kazuo
-Nie płaciłeś nam za walkę z ludźmi - powiedział żartobliwie samuraj wytrącając go z zamyślenia
-Co tu się dzieje? - zapytała zabójczyni
-Demony czasem przejmują kontrolę nad ludźmi, spójrzcie na ich oczy! - wyjaśnił drugi z łowców
Rzeczywiście dało się dostrzec w nich pustkę co było potwierdzeniem jego słów.
-Co robimy panie? - zapytał łucznik
Kazuo spojrzał raz jeszcze na mierzących do nich z broni napastników i wydał rozkaz - Zabić ich! - powiedział powodując uśmiech na twarzach berserkerów
Trójka braci w jednej chwili przebiła się przez wrogi szyk miażdżąc przeciwników swoimi toporami. Zaraz za nimi kolos zdmuchnął kolejną garstkę wrogów przy pomocy maczugi. Łowcy natomiast krępowali oponentów łańcuchem by po chwili przecinać ich kosą, a łucznik męczył swoje ofiary z daleka precyzyjnymi trafieniami. Natomiast samuraj i zabójczyni również szli jak burza pozbywając się coraz to następnych wrogów. Trwało to tylko chwilę kiedy odór krwi i martwych zwłok udowodnił zwycięstwo drużyny Kazuo.
-Łatwo poszło... - stwierdził samuraj wyjmując swój miecz z ciała poległego żołnierza
-Wyglądali na jakichś niemrawych - dodał od siebie łucznik
-A może to my jesteśmy takimi potworami? Haha! - zaśmiał się głośno samuraj. - A gdzie jest ta głupia zabójczyni, ciekawe ilu zabiła - powiedział nigdzie jej nie widząc
Wszyscy zaczęli się rozglądać po pomieszczeniu, ale nie mogli jej znaleźć. Nagle rozległ się dźwięk jakby rozlanej wody. Kazuo poczuł jak coś chlapnęło mu na twarz, przeniósł część tego na rękę, którą próbował się wytrzeć, a ku jego zdziwieniu rzekomą wodą okazała się inna czerwona substancja. Spojrzał nagle na schody gdzie pojawiła się kałuża krwi spływająca powoli na dół.
-To chyba nie... - zaczął łucznik
Nagle część pochodni zgasła, a przed nimi pojawił się ciemno-fioletowy gigant z dwoma ostrymi rogami na głowie i intensywnie świecącymi czerwonymi oczami. Z jego plugawych rąk spływała świeża krew, a uśmiech zdradzał ogromne zadowolenie - Dobrze się spisaliście - powiedział nagle otrzepując ręce
-Hougyoku!!! - wrzasnął na cały głos Kazuo przepełniony ogromnym gniewem. - Zabijcie go!!! - krzyknął do delikatnie sparaliżowanych najemników
W tamtej chwili czerwonowłosy myślał tylko o doszczętnie znienawidzonym demonie. Nie czuł strachu, a wielki gniew, który z każdą chwilą rósł w zastraszającym tempie. Natomiast adresatowi tej nienawiści bardzo się to podobało.
-Heh, ja się nim zajmę - zadeklarował nagle samuraj błyskawicznie dobiegając do demona z zamiarem pokonania go jako pierwszy
-... Czekaj! - próbował zatrzymać go jeden z łowców, ale nie posłuchał
Dobył miecza i wściekle precyzyjnym cięciem pozbawił demona nogi, najpierw jednej potem drugiej powodując, że zapadł się niżej. Hougyoku nawet nie reagował, a samuraj czując, że załatwi sprawę samotnie i bezproblemowo odciął mu obie ręce, następnie głowę, a na sam koniec poszatkował całe jego ciało w drobne kawałeczki. Schował miecz i odwrócił się triumfalnie w stronę reszty - Łatwizna! Na coś takiego zebrałeś tylu ludzi, daj spokój Kazuo, wystarczyłbym ja sam! - stwierdził pełen pychy
Jak wielkim zaskoczeniem dla niego okazały się pełne strachu i niedowierzania twarze towarzyszy.
-C-co jest...? - te pytanie zadał sobie nie rozumiejąc ich postawy. W końcu zabił demona i wykonał robotę, o cóż to może im chodzić? Byli aż pod takim wrażeniem jego siły czy może najzwyczajniej w świecie zazdrościli? Mógł to sobie jakoś wytłumaczyć, ale czego się bali? Tego nie potrafił wydedukować. W końcu odwrócił się do tyłu. Zdziwił się jeszcze bardziej kiedy ciało Hougyoku było nietknięte, a on szczerzył swoje zębiska w jego stronę, powoli zaczynał rozumieć... Nagle jego noga została odcięta, a po chwili druga. Nie zdążył nawet wrzasnąć kiedy stracił obie ręce i głowę, a jego ciało zostało poszatkowane.
-Hyhy - zachichotał odcinając szybkim ruchem trójce berserkerów ich głowy przy pomocy swoich ostrych pazurów
Ciała mimowolnie upadły na ziemię, a w tym samym czasie łowca posługujący się łańcuchem zaczął biec w stronę wejściowych drzwi.
-Cenie swoje życie i nie mam zamiaru go tracić w walce z tym potworem! - usprawiedliwiał się w myślach próbując się stamtąd wydostać
Drzwi jednak były zamknięte na amen, a z ciała Hougyoku wydobył się olbrzymi ogon przypominający ten u skorpiona pustynnego i przebił na wylot ciało uciekiniera wbijając go potem w ścianę.
-Ty choler...! - próbował rzucić się na niego drugi z łowców, ale został zmiażdżony przez olbrzymią stopę potwora
-Co tu się dzieję do diabła!? - krzyknął łucznik wypuszczając strzałę, która została odbita przez twarde ciało Hougyoku
Mężczyzna korzystający z łuku nie zauważył jednak czarnego kruka, który niepostrzeżenie przebił się przez jego gardło i odebrał mu życie. Jedyny ocalały najemnik jakim był ponad dwumetrowy kolos rzucił w demona swoją maczugą, która została przez niego bezproblemowo złapana. Użył jej by zmasakrować posiadacza i odesłać go na tamten świat.
-Niemożliwe... - wymamrotał Kazuo padając na kolana
Nie mógł już nic z siebie wydusić, a przerażenie odebrało mu władzę nad ciałem. W jednej chwili jego marzenie o zobaczeniu raz jeszcze swojej ukochanej i dzieci wydające się wcześniej tak blisko umknęło mu na niewyobrażalną odległość. Spoglądał na demona z łzami w oczach i czekał na śmierć.
Witamy w rzeczywistości Kazuo

niedziela, 15 maja 2016

Prolog

Zapraszam do czytania krótkiej jednowątkowej historii osadzonej w klimatach podchodzących pod dark fantasy :)
...

Mówi się, że człowiek powinien doceniać to co ma, jednak każdy czasem pragnie czegoś nieosiągalnego dla innych.

W Japonii w okresie Edo, około 1700 roku, pośród ludzi żył dwudziestoletni Kazuo Aihara. Zwykły człowiek którego ojcem był rybak, a matka krawcową, jednak nie było jej już na tym świecie za sprawą ciężkiej choroby panującej w tamtych czasach.  Przystojny, a zarazem męski młodzieniec cieszył się wielką popularnością w gronie kobiet co często wykorzystywał zmieniając partnerki jak rękawiczki. Nie miał wygórowanych celów ani wielkich marzeń, po prostu chciał spokojnego "pobytu" na tym świecie. Żył skromnie, dlatego jedyne w czym mógł poczuć się bogaty to możliwość doboru jakiejkolwiek kochanki do czego wykorzystywał swój wygląd i uwodzicielski charakter. Jednak nie mógł odnaleźć szczęścia ani spełnienia, dlatego też czekał na ideał, na kogoś wyjątkowego.

Po drugiej stronie pośród stworów znanych z przeróżnych legend, przez kilka setek lat żyła pewna Youkai, która przybrała postać ludzkiej kobiety. Nosiła imię Ise. Mimo urodzenia jako demon była bardzo spokojna i łagodna, lubiła samotność, a jej jedynymi towarzyszami były dzikie zwierzęta. Pożerała ludzi jedynie gdy było to konieczne, by przeżyć. Nie wiadomo co było sekretem jej długowieczności. Swoim niewinnym pięknem kusiła wielu Youkai, lecz odrzucała wszystkie skierowane do niej zaloty, gdyż nienawidziła ich wrogiej natury, tej której sama nie miała. Nosiła w sobie ogromny żal, że nie urodziła się człowiekiem, dlatego skrycie marzyła by związać się z ludzkim mężczyzną posiadającym tolerancyjne serce. Była dziwnym przypadkiem.

Pewnej nocy gdy Kazuo wracał z festiwalu odbywającego się w jego wiosce, ujrzał oświetloną blaskiem księżyca kobietę głaszczącą łaszącego się do niej wilka. Po chwili spostrzegł, że blask księżyca to nie jedyne co ją oświetla, biła od niej również delikatna biała aura co w piękny sposób podkreślało jej urodę. Domyślił się, że nie może być zwykłym człowiekiem. Zamiast strachu poczuł ogromny impuls, który spowodował, że podbiegł do niej by skrócić dystans. Gdy nawiązali kontakt wzrokowy był już pewny, że się zakochał. Kobieta była zdziwiona śmiałością śmiertelnika, który narażał się na potencjalne niebezpieczeństwo, a kiedy wyznał jej swoje uczucia zamarła bez ruchu. Nie spodziewała się, że jej z reguły niemożliwe do spełnienia marzenie zostanie ziszczone, natomiast ten który poszukiwał ideału właśnie go odnalazł. Cała ta sytuacja była nieprawdopodobna, a oboje wtedy odnaleźli swój sens życia. Tak po prostu się ze sobą związali nie bacząc na odmienność, która miała ich dzielić. Próbowali żyć jak normalna para zakochanych, lecz zarówno ludzie jak i demony nie dawali im spokoju. Postanowili uciec gdzieś daleko, odosobnili się i mieli chwilę spokoju. Postarali się o dwójkę dzieci, chłopca i dziewczynkę, mając ich chcieli tylko tak trwać aż po kres swych dni. Jednak wszystko runęło niczym domek z kart gdy pewien Youkai o imieniu Hougyoku odrzucony wcześniej przez Isę, w akcie zazdrości porwał ją wraz dziećmi i uwięził w swoim zamku, zostawiając Kazuo samego. Mężczyzna dzięki otrzymanemu po bogatym wuju spadku, postanawia zatrudnić najsilniejszych ludzkich wojowników oraz łowców demonów by odzyskać z powrotem rodzinę.


Czy związek człowieka i demona rzeczywiście nie może być akceptowalny?